CZYTASZ = KOMENTUJESZ
*** z perspektywy Alex ***
- Samolot lecący z Nowego Jorku do Londynu rozbił się. Na pokładzie znajdowało się 230 osób. Nikt nie przeżył. A teraz wiadomości sportowe... - powiedziała prezenterka.
Z każdą chwilą słowa trafiały do mnie z coraz większą siłą. Nikt nie przeżył, nikt nie przeżył... To nie może być prawdą! Nie może. To nie możliwe. Nie. Nie. Nie. Zaraz przyjdzie ktoś kto krzyknie, że jestem w ukrytej kamerze. Ktoś mi powie, że to żart. Jeszcze tylko moment. Momencik i wszystko się wyjaśni.
- To się nie dzieje na prawdę - powiedziałam przytulając się do zapłakanego loczka - powiedz mi, że to tylko głupi żart.
- Chciałbym móc ci to powiedzieć, ale nie mogę - powiedział mocno mnie przytulając.
- To tylko głupi żart, to tylko głupi żart - zaczęłam cicho powtarzać w kółko, jak wiersz którego trzeba się nauczyć na pamięć.
- Przestań! To nic nie da, to ich nam nie przywróci - powiedział cicho, gdy zaczęłam szlochać - Cii...
- Oni nie żyją. To nie możliwe - krzyknęłam patrząc na niego z niedowierzaniem - Zaraz ktoś krzyknie: '' Zostaliście wkręceni, jesteście w ukrytej kamerze!''. Zaraz zobaczysz!
- Spokojnie, krzyk w niczym nie pomoże. Chodź do działu obsługi, tam nam powiedzą coś więcej - powiedział ciągnąc mnie za rękę.
Nasze rodzeństwo zginęło, a on mi każe być spokojną. Nie da się. To nie możliwe, że Harry nie żyje, przecież teraz miło być tak jak dawniej. Ja i on. Alex i Harry kontra reszta świata. A nie Alex, tylko Alex. To po prostu nie możliwe! On nie może mnie tu zostawić. Nie może. Bez niego nie ma mnie. Przecież mieliśmy być forever together! Zawsze razem. Co prawda jakiś czas byliśmy daleko od siebie, ale teraz miało znów być jak kiedyś. Dlaczego gdy wreszcie jest dobrze, wszystko musi się spieprzyć?! Czy to jakaś kara, za to że spóźniłam się na samolot?! Czy tracę go dlatego, że nie leciałam razem z nim ?!? Dlaczego razem nie zostaliśmy zmazani z historii tego świata ? Dlaczego nasze ciała nie mogą razem obrócić się w pył ? Dlaczego nie mogą spełnić się słowa ' razem do końca' ? Dlaczego ?
- Wiesz co jest najgorsze ? - zapytałam, gdy szliśmy schodami do góry - Na świecie jest tylu przestępców, a tak niespodziewanie odchodzą od nas najbliższe nam osoby, które nikomu nic złego nie zrobiły - powiedziałam po czym kolejny potok łez wypłynął z moich oczu, jak źródło rzeki z góry.
- Może się jeszcze okazać, że oni jakimś cudem nie weszli do tego samolotu... - powiedział zatrzymując się.
- Czy ty słyszysz co mówisz ?!? - wybuchnęłam - krzyk w niczym nie pomoże, ale wymyślanie bajeczek też nie! Nikt nie przeżył. Nie słyszałeś? Nie wiem po co my w ogóle tam idziemy. Żeby od kolejnej osoby usłyszeć, że oni nie żyją?
- Nie, bo nadzieja umiera ostatnia - powiedział cicho.
- Nadzieja matką głupich - prychnęłam.
- Czy ty zawsze taka jesteś ? Czy nic sobie nie robisz z tego co przed chwilą usłyszałaś ? Czy ciebie nic nie obchodzi to, że istnieje taka możliwość, że oni żyją ? - powiedział patrząc mi w oczy - Cześć jestem Hope i mam wszystko w gdzieś - dodał naśladując mój głos.
- Posłuchaj ! Nie wiesz co ja czuje, nie wiesz co ja o tym myślę, wiec z racji swojej nie mów mi jaka jestem skoro mnie nie znasz! Nic o mnie nie wiesz! Więc nie wmawiaj mi tego w co ty wierzysz!
- Przepraszam - szepnął cicho.
- To swoje 'przepraszam' możesz sobie wcisnąć ...
- Skończ! - przerwał mi - kłótnia w niczym nam nie pomoże. Nie przywróci ich nam.
- Przepraszam. Ja po prostu nie mogę pojąć, dlaczego teraz, gdy wreszcie miało być dobrze jest jeszcze gorzej ? Dlaczego to wszystko przydarza się właśnie mi ? - zapytałam wybuchając ponownie płaczem.
- Nie wiem Hope. Nie mam pojęcia - powiedział przytulając mnie.
Gdy wylewałam kolejne hektolitry łez w koszulę loczka uświadomiłam sobie, że ja właściwie nie mam gdzie się udać. Nie mam numeru do któregokolwiek z przyjaciół Harry'ego, zresztą nawet gdybym miała nic by to nie dało, bo co ja im powiem ' Cześć jestem Alex, przyjedziecie po mnie bo Harry nie żyje i jedyną nadzieją jesteście wy' ? Nie, to odpada. Na razie zatrzymam się w jakimś hotelu, przemyślę sobie wszystko i zadecyduję co dalej. Zresztą co tu jest do myślenia ? Harry nie żyje, więc wracam do domu. Ciekawe jak mama zareaguje na tą straszną wiadomość ?
Mama... Zaraz. Przecież ona nie wie, że spóźniła się na tamten samolot i nie wie, że poleciałam następnym. Więc ona będzie myślała, że to ja zginęłam, a nie Harry.
Się porobiło ...
- Lepiej chodźmy po nasze bagaże - wyrwał mnie z zamyślenia głos chłopaka.
- Chodźmy - powiedziałam udając się w stronę schodów na dół.
Zaczęłam schodzić schodek po schodku, rozmyślając co dalej muszę zrobić. Spojrzałam w stronę Harrego, bo poczułam jego wzrok spoczywający na mojej osobie. Lustrował mnie wzrokiem.
- Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytałam po chwili.
- No, bo... - przerwał na chwilę - zresztą nieważne. Patrz - wskazał w stronę chłopaków - chyba nas szukają.
- Możliwe - powiedziałam przyśpieszając, a loczek zrobił to samo.
- Tu jesteście - powiedział 'daddy' jak zwą go inni - szukaliśmy was, poszliście bez słowa - powiedział z nutą troski w głosie.
- Przepraszam. Sprawy się trochę skomplikowały - powiedział smutnym głosem loczek.
- Coś się stało ? - zapytał blondyn, który z resztą zdążył już dojść do nas.
- Oni... - zaczął loczek, nie dokończył jednak zdania, bo tak jak ja nie wytrzymał tego wszystkiego i pozwolił łzą wypłynąć na powierzchnię.
Po chwili staliśmy wtuleni w siebie, wylewając sobie nawzajem potoki łez. Jak my sobie teraz poradzimy ? On stracił siostrę, a ja brata. Z tego co mi opowiadał był z siostrą bardzo zżyty tak jak ja z Harrym. Nawet nieco go przypomina. Mają takie same oczy, ale mój brat inaczej układa włosy.
Nie zwróciłam kiedy chłopcy otoczyli nas, tworząc grupowego przytulasa. Gdy trochę się uspokoiliśmy, opowiedzieliśmy im to czego się dowiedzieliśmy.
- Bardzo nam przykro - powiedział brązowowłosy chłopak z szarymi oczami - naprawdę przykro - dodał patrząc na mnie szklanymi oczami.
- Przepraszam - szepnął cicho.
- To swoje 'przepraszam' możesz sobie wcisnąć ...
- Skończ! - przerwał mi - kłótnia w niczym nam nie pomoże. Nie przywróci ich nam.
- Przepraszam. Ja po prostu nie mogę pojąć, dlaczego teraz, gdy wreszcie miało być dobrze jest jeszcze gorzej ? Dlaczego to wszystko przydarza się właśnie mi ? - zapytałam wybuchając ponownie płaczem.
- Nie wiem Hope. Nie mam pojęcia - powiedział przytulając mnie.
Gdy wylewałam kolejne hektolitry łez w koszulę loczka uświadomiłam sobie, że ja właściwie nie mam gdzie się udać. Nie mam numeru do któregokolwiek z przyjaciół Harry'ego, zresztą nawet gdybym miała nic by to nie dało, bo co ja im powiem ' Cześć jestem Alex, przyjedziecie po mnie bo Harry nie żyje i jedyną nadzieją jesteście wy' ? Nie, to odpada. Na razie zatrzymam się w jakimś hotelu, przemyślę sobie wszystko i zadecyduję co dalej. Zresztą co tu jest do myślenia ? Harry nie żyje, więc wracam do domu. Ciekawe jak mama zareaguje na tą straszną wiadomość ?
Mama... Zaraz. Przecież ona nie wie, że spóźniła się na tamten samolot i nie wie, że poleciałam następnym. Więc ona będzie myślała, że to ja zginęłam, a nie Harry.
Się porobiło ...
- Lepiej chodźmy po nasze bagaże - wyrwał mnie z zamyślenia głos chłopaka.
- Chodźmy - powiedziałam udając się w stronę schodów na dół.
Zaczęłam schodzić schodek po schodku, rozmyślając co dalej muszę zrobić. Spojrzałam w stronę Harrego, bo poczułam jego wzrok spoczywający na mojej osobie. Lustrował mnie wzrokiem.
- Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytałam po chwili.
- No, bo... - przerwał na chwilę - zresztą nieważne. Patrz - wskazał w stronę chłopaków - chyba nas szukają.
- Możliwe - powiedziałam przyśpieszając, a loczek zrobił to samo.
- Tu jesteście - powiedział 'daddy' jak zwą go inni - szukaliśmy was, poszliście bez słowa - powiedział z nutą troski w głosie.
- Przepraszam. Sprawy się trochę skomplikowały - powiedział smutnym głosem loczek.
- Coś się stało ? - zapytał blondyn, który z resztą zdążył już dojść do nas.
- Oni... - zaczął loczek, nie dokończył jednak zdania, bo tak jak ja nie wytrzymał tego wszystkiego i pozwolił łzą wypłynąć na powierzchnię.
Po chwili staliśmy wtuleni w siebie, wylewając sobie nawzajem potoki łez. Jak my sobie teraz poradzimy ? On stracił siostrę, a ja brata. Z tego co mi opowiadał był z siostrą bardzo zżyty tak jak ja z Harrym. Nawet nieco go przypomina. Mają takie same oczy, ale mój brat inaczej układa włosy.
Nie zwróciłam kiedy chłopcy otoczyli nas, tworząc grupowego przytulasa. Gdy trochę się uspokoiliśmy, opowiedzieliśmy im to czego się dowiedzieliśmy.
- Bardzo nam przykro - powiedział brązowowłosy chłopak z szarymi oczami - naprawdę przykro - dodał patrząc na mnie szklanymi oczami.
- Co teraz zamierzasz? - zapytał blondyn.
- Do wyjaśnienia wszystkiego zatrzymam się w hotelu, a później wracam do domu - powiedziałam usiłując opanować drżący głos - Przede wszystkim muszę być twarda. Dla Harrego.
- Twój brat nazywa się Harry ? - zapytał loczek - masz jakieś jego zdjęcie ?
- Oczywiście, ale po co ci ? - zapytałam zdezorientowana
- Chcę coś sprawdzić.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zaczęłam szukać jakiegoś jego zdjęcia, nie rozumiejąc co mu to da.
- Proszę - powiedziałam pokazując mu fotografię.
- Ale to przecież ty Harry - powiedział blondyn.
****************************************************************
Na początku PRZEPRASZAM, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale po prostu miałam dużo nauki i brak weny. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej.
A i jakby ktoś chciał to to jest to zdjęcie, które Alex pokazała loczkowi :
- Do wyjaśnienia wszystkiego zatrzymam się w hotelu, a później wracam do domu - powiedziałam usiłując opanować drżący głos - Przede wszystkim muszę być twarda. Dla Harrego.
- Twój brat nazywa się Harry ? - zapytał loczek - masz jakieś jego zdjęcie ?
- Oczywiście, ale po co ci ? - zapytałam zdezorientowana
- Chcę coś sprawdzić.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zaczęłam szukać jakiegoś jego zdjęcia, nie rozumiejąc co mu to da.
- Proszę - powiedziałam pokazując mu fotografię.
- Ale to przecież ty Harry - powiedział blondyn.
****************************************************************
Na początku PRZEPRASZAM, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale po prostu miałam dużo nauki i brak weny. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej.
A i jakby ktoś chciał to to jest to zdjęcie, które Alex pokazała loczkowi :
Co taki kurtki?? Ale spoko
OdpowiedzUsuńKala
Jejku.. Wzruszyłam się.. Uwielbiam twój styl pisania. Czekam na nn<33
OdpowiedzUsuńPer-fect! <3 Czekam na nexta ♥♥
OdpowiedzUsuńO jeju <3 Kocham ! Nie wiem jak ty to piszesz ale to jest genialne <3 :*
OdpowiedzUsuńPerfecto!To jest świetne ! Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuń