CZYTASZ = KOMENTUJESZ
*** z perspektywy Alex ***
Usiadłam na moim miejscu w samolocie. Po chwili obok mnie pojawili się loczek i blondyn, po czym również zajęli swoje miejsce. Nie ma co, szykuje się długi lot. Oczywiście nie mam nic do nich, ale jakoś nie widzę tych 13 godzin lotu siedząc między nimi. Biorąc pod uwagę, że już zaczynają działać mi na nerwy, to nie chcę wiedzieć co będzie z godzinę czy pięć godzin.
- Proszę usiąść na miejscach i zapiąć pasy, za chwilę startujemy - poinformowała nas stewardessa.
Następnie pokazały jak je zapiąć, co zrobić w razie nagłego lądowania na wodzie, jak założyć maskę tlenową, bla bla bla. Rozejrzałam się po samolocie i zauważyłam, że chłopcy tak jak ja są znużeni ich gadaniem i również ich nie słuchają. Po chwili skończyły 'prezentację' i poszły usiąść na swoich miejscach. Patrząc w okienko zauważyłam, że pozostała nam jeszcze spory kawałek do wzbicia się w powietrze. Zaraz nastąpi jeden z dwóch najstraszniejszych momentów lotu.
Odkąd pamiętam bałam się latać samolotem. Jak byłam mała naoglądałam się katastrof w przestworzach. Za każdym razem, gdy wsiadałam na pokład latającej maszyny przypominały mi się najstraszniejsze wypadki, uświadamiałam sobie, że właśnie nasz lot może być takim kolejnym przypadkiem. W takich momentach Harry mnie pocieszał porównując start do jazdy kolejką górską, którą tak uwielbiam. Głównie dzięki niemu niemal całkowicie przestałam się bać, został jedynie lęk przed startem i lądowaniem.
Znudzona wyciągnęłam z siedzenia z przodu instrukcję bezpieczeństwa. Loczek i blondyn zaczęli się śmiać, więc podniosłam wzrok by zobaczyć co ich tak rozśmieszyło.
- Co ? - zapytałam ich.
- W życiu nie widziałem, by ktokolwiek czytał te instrukcje - powiedział kędzierzawy.
- To macie szczęście, że siedzicie obok mnie - powiedziałam z uśmiechem.
- Tak ogólnie ? - zapytał farbowany blondyn.
- Szczególnie w czasie niebezpieczeństwa - po wypowiedzeniu ostatniego słowa ponownie usłyszłam ich głośnie śmiechy.
- Jasne - powiedział - Od razu czuję się nieprawdopodobnie bezpiecznie. Nie mogę się doczekać aż takie chucherko jak ty, metr siedemdziesiąt, wywlecze mnie stąd, gdy podczas lądowania awaryjnego stolik rąbnie mnie w głowę i pozbawi mnie przytomności. *
- Bardzo śmieszne - powiedziałam próbując zamaskować śmiech.
Po chwili nadszedł ten straszny moment. Gdy wzbiliśmy się w powietrze odruchowo chwyciłam loczka i blondyna za ręce. Nic na to nie powiedzieli tylko ścisnęli moje dłonie.
- Spokojnie - powiedzieli niemal równocześnie troskliwym tonem. W zamian spróbowałam się uśmiechnąć, ale jak się domyślam dość krzywo mi to wyszło.
- Widzisz tamtą muchę? - zapytał loczek wskazując owada.
- Yhy - powiedziałam drżącym głosem.
- Pasażer na gapę - kontynuował blondi.
- Ciekawe czy ona wie, że za parę godzin będzie na innym kontynencie? - kontynuował jego myśl kędzierzawy.
- Pewnie nie wie ile kilometrów przeleci w tym czasie.
- Pewnie nie - odpowiedziałam im.
- Spójrz tylko na nią. Męczy się i lata w kółko, zamiast usiąść koło nas i pogawędzić z nami, a tak to się niepotrzebnie męczy - zaśmiał się niebieskooki.
- Nie wie co traci - odparłam zwięźle.
- Lata w kółko i w kółko. Że też jej się to nie nudzi.
- Nudzi jak nudzi, ale weź pod uwagę jej rozmiary i szybkość poruszania się. Takie małe a tak silne - powiedziałam, a oni przyznali mi rację - Ej, a tak w ogóle to czemu my o tym gadamy ?
- Bo przynajmniej nie zwróciłaś uwagi, na to że lecimy już na stabilnej wysokości - powiedział z uśmiechem loczek.
Miał rację. Dzięki temu, że mnie zagadali pierwszym lepszy tematem zapomniałam zupełnie, o tym że wzbijamy się w powietrze. Nie mogę się doczekać, aż opowiem o tym mamie i Harry'emu! Pierwszy raz lecę samolotem i nie obawiam się startu! Przemknęła mi myśl, że może ten lot nie będzie aż taki straszny ? Jak na razie zapowiada się dość dobrze.
- Ej loczek - powiedziałam trącając go w ramie.
- Co jest ? - zapytał sennym głosem.
- Miażdżysz mi rękę - powiedziałam wskazując na miejsce gdzie ma głowę.
- Sorki - mówiąc to podniósł głowę.
- Bo przynajmniej nie zwróciłaś uwagi, na to że lecimy już na stabilnej wysokości - powiedział z uśmiechem loczek.
Miał rację. Dzięki temu, że mnie zagadali pierwszym lepszy tematem zapomniałam zupełnie, o tym że wzbijamy się w powietrze. Nie mogę się doczekać, aż opowiem o tym mamie i Harry'emu! Pierwszy raz lecę samolotem i nie obawiam się startu! Przemknęła mi myśl, że może ten lot nie będzie aż taki straszny ? Jak na razie zapowiada się dość dobrze.
***
Lot trwa już trzy godziny. W tym czasie zdążyłam przesłuchać moją całą playlistę na telefonie oraz jeszcze raz zapoznać się z instrukcją. Próbowałam zasnąć, ale mi się nie udało. Chłopaki nie mieli z tym problemu, śpią w najlepsze. Zanim blondyn zasnął, bo loczek odleciał zaraz po rozmowie o musze, trochę sobie porozmawialiśmy, dorysowaliśmy oczkowi monobrew, wąsy i brodę. Opowiedział mi conieco o sobie, o miejscowości, z której pochodzi, o mieszkaniu z czwórką facetów. Ja również trochę mu o sobie opowiedziałam, oczywiście nie powiedziałam mu jak mam naprawdę na imię i kto jest moim bratem, ale opowiedziałam mu o rodzinnej miejscowości, jak się okazało z tego samego miasta pochodzi loczek, opowiedziałam mu o moich przyjaciołach, pokazałam moje fotografie, warto dodać, że skończyłam liceum pod kątem fotograficznym. Powiedział, że moje zdjęcia są niesamowite, i że kiedyś muszę im zrobić sesję. Po chwili namysłu, zgodziłam. To może to być ciekawe doświadczenie.
Teraz, gdy on również zasnął nie mam co robić. Zaczęłam rozglądać się po samolocie. Przed nami siedzi prawdopodobnie starsze małżeństwo i jakaś dziewczyna. Za nami mały chłopiec tulił się do mamy bądź siostry. Otworzył jedno oko i spojrzał na mnie, po czy się uśmiechnął. Odwzajemniłam to po czym przeniosłam wzrok na loczka, który oparł głowę o moje ramie. Mówiąc, ze nie wygląda uroczo, skłamałabym. Wyciągnęłam z kieszeni jeansów telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Pstryknęłam również fotkę blondasowi oraz reszcie chłopaków.- Ej loczek - powiedziałam trącając go w ramie.
- Co jest ? - zapytał sennym głosem.
- Miażdżysz mi rękę - powiedziałam wskazując na miejsce gdzie ma głowę.
- Sorki - mówiąc to podniósł głowę.
Znów zasnął. Rany, oni ie mają innego zajęcia niż spanie ? Z nudów wyciągnęłam z kieszeni telefon. Spojrzałam na tapetę. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Na zdjęciu widnieje ja i Oliwia.
Przyjaźnimy się odkąd przyjechałam do Nowego Jorku. Do naszej ekipy należy również Dawid. Razem stanowimy trzech muszkieterów. Bardzo mi pomogli w trudnym dla mnie czasie po rozwodzie rodziców. Bez nich bym sobie tak dobrze nie poradziła. Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że pierwszego dnia w szkole byli tacy denerwujący, gdyby tacy nie byli kto wie czy teraz byśmy się przyjaźnili. Stali się dla mnie rodziną, Dawid zastąpił mi Harrego, a Oliwia stała się moją siostrą.
- Ładne zdjęcie - głos loczka wyrwał mnie z zamyślenia.
- Em dzięki - powiedziałam.
- Kto to ? - zapytał wskazując blondynkę.
- Oliwia. Moja najlepsza przyjaciółka.
- Kto wam zrobił to zdjęcie ? - zapytał ponownie.
- Dawid, mój przyjaciel.
- Opowiedz mi o nich ?
- Nie - odparłam mu krótko, co zbiło go z tropu. Przez chwilę lustrował mnie wzrokiem, po czym powiedział z wyrzutem - Dlaczego ty ze wszystkiego robisz tajemnicę, co? Dlaczego nie chcesz nic o sobie powiedzieć? Dlaczego mimo tego, że my staramy się być wobec ciebie mili ty to nam utrudniasz?
- Taki charakter. Bywa - powiedziałam, na co on zrobił się czerwony ze złości.
- Próbuję cię rozgryźć. Próbuję się domyślić dlaczego robisz z wszystkiego tajemnicę. Próbuję być miły, ale te ciągłe tajemnice zaczynają mnie denerwować.
- Wiesz dlaczego nie chcę o tym mówić ? Bo nie chcę rozpamiętywać przeszłości. Teraz wiesz czemu ?
- Co takiego złego jest w twojej przeszłości, że nie chcesz o tym rozmawiać? - zapytał łagodnym głosem.
- Jak miałam 14 lat to moi rodzice rozwiedli się...
- Nie wiedziałem - powiedział przerywając mi.
- To nie wszystko. Po rozwodzie ja z mamą przeniosłam się do Nowego Jorku, a mój brat z tatą do Londynu. Od tamtego czasu widzieliśmy się zaledwie raz - rok po przeprowadzce. Wiesz jak to jest dorastać bez bliźniaka, który był twoim jedynym przyjacielem. Był jedyną osobą, która mnie rozumiała i której tak na prawdę ufałam. Widać jednak, że ja dla niego nie znaczyłam tyle co on dla mnie, rozmawialiśmy tylko parę razy dosłownie po kilka minut. On znalazł sobie nowych kumpli, ja również, ale mimo wszystko nikt nie był w stanie mi go zastąpić. Teraz już wiesz dlaczego nic wam o nim nie powiedziałam ?
- Tak. Przepraszam - powiedział ze skruchą w głosie.
- Spoko.
- Mam jeszcze jedno pytanie.On zawsze taki był ?
- Zanim się wyprowadził był zupełnie inny. Byliśmy nie tylko bliźniakami, ale również przyjaciółmi. ''Rodzeństwo z przypadku, przyjaciele z wyboru''. Był niesamowity. Dusza towarzystwa. Umiał słuchać jak nikt inny, zawsze wiedział co powiedzieć, a czego unikać. Pamiętam jak razem śpiewaliśmy. Uwielbiał to robić i był w tym naprawdę świetny. Pisaliśmy piosenki i wymyślaliśmy do nich układy taneczne, ale nigdy ich nikomu nie pokazaliśmy. To był nasz mały sekret. Jednym słowem był niesamowity. Martwię się, że po mojej przeprowadzce do niego nie będzie tak jak kiedyś.
- Po tym co właśnie powiedziałaś zastanawiam się, czemu o tobie zapomniał ?
- Nie mam pojęcia. Ja opowiedziałam o bracie, to ty opowiedz o swojej siostrze.
- Okey. Po rozwodzie rodziców przeprowadziłem się z tatą do Londynu. Ona została przeniosła się z mamą do Nowego Jorku. Rzadko rozmawiamy. Bardzo za nią tęsknię. Zawsze była roześmiana, tryskała pozytywną energią. Miała piękny głos, często razem śpiewaliśmy. Była cudowna, wrażliwa. Uwielbiała oglądać dramaty. Niestety nasz kontakt się urwał, więc zaproponowałem mamie by zamieszkała ze mną. Powiedziała, że z nią porozmawia i jak widzisz udało się.
- To co, teraz czekasz na happy end ? - zapytałam z uśmiechem.
- Zgadza się.
Przyjaźnimy się odkąd przyjechałam do Nowego Jorku. Do naszej ekipy należy również Dawid. Razem stanowimy trzech muszkieterów. Bardzo mi pomogli w trudnym dla mnie czasie po rozwodzie rodziców. Bez nich bym sobie tak dobrze nie poradziła. Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że pierwszego dnia w szkole byli tacy denerwujący, gdyby tacy nie byli kto wie czy teraz byśmy się przyjaźnili. Stali się dla mnie rodziną, Dawid zastąpił mi Harrego, a Oliwia stała się moją siostrą.
- Ładne zdjęcie - głos loczka wyrwał mnie z zamyślenia.
- Em dzięki - powiedziałam.
- Kto to ? - zapytał wskazując blondynkę.
- Oliwia. Moja najlepsza przyjaciółka.
- Kto wam zrobił to zdjęcie ? - zapytał ponownie.
- Dawid, mój przyjaciel.
- Opowiedz mi o nich ?
- Nie - odparłam mu krótko, co zbiło go z tropu. Przez chwilę lustrował mnie wzrokiem, po czym powiedział z wyrzutem - Dlaczego ty ze wszystkiego robisz tajemnicę, co? Dlaczego nie chcesz nic o sobie powiedzieć? Dlaczego mimo tego, że my staramy się być wobec ciebie mili ty to nam utrudniasz?
- Taki charakter. Bywa - powiedziałam, na co on zrobił się czerwony ze złości.
- Próbuję cię rozgryźć. Próbuję się domyślić dlaczego robisz z wszystkiego tajemnicę. Próbuję być miły, ale te ciągłe tajemnice zaczynają mnie denerwować.
- Wiesz dlaczego nie chcę o tym mówić ? Bo nie chcę rozpamiętywać przeszłości. Teraz wiesz czemu ?
- Co takiego złego jest w twojej przeszłości, że nie chcesz o tym rozmawiać? - zapytał łagodnym głosem.
- Jak miałam 14 lat to moi rodzice rozwiedli się...
- Nie wiedziałem - powiedział przerywając mi.
- To nie wszystko. Po rozwodzie ja z mamą przeniosłam się do Nowego Jorku, a mój brat z tatą do Londynu. Od tamtego czasu widzieliśmy się zaledwie raz - rok po przeprowadzce. Wiesz jak to jest dorastać bez bliźniaka, który był twoim jedynym przyjacielem. Był jedyną osobą, która mnie rozumiała i której tak na prawdę ufałam. Widać jednak, że ja dla niego nie znaczyłam tyle co on dla mnie, rozmawialiśmy tylko parę razy dosłownie po kilka minut. On znalazł sobie nowych kumpli, ja również, ale mimo wszystko nikt nie był w stanie mi go zastąpić. Teraz już wiesz dlaczego nic wam o nim nie powiedziałam ?
- Tak. Przepraszam - powiedział ze skruchą w głosie.
- Spoko.
- Mam jeszcze jedno pytanie.On zawsze taki był ?
- Zanim się wyprowadził był zupełnie inny. Byliśmy nie tylko bliźniakami, ale również przyjaciółmi. ''Rodzeństwo z przypadku, przyjaciele z wyboru''. Był niesamowity. Dusza towarzystwa. Umiał słuchać jak nikt inny, zawsze wiedział co powiedzieć, a czego unikać. Pamiętam jak razem śpiewaliśmy. Uwielbiał to robić i był w tym naprawdę świetny. Pisaliśmy piosenki i wymyślaliśmy do nich układy taneczne, ale nigdy ich nikomu nie pokazaliśmy. To był nasz mały sekret. Jednym słowem był niesamowity. Martwię się, że po mojej przeprowadzce do niego nie będzie tak jak kiedyś.
- Po tym co właśnie powiedziałaś zastanawiam się, czemu o tobie zapomniał ?
- Nie mam pojęcia. Ja opowiedziałam o bracie, to ty opowiedz o swojej siostrze.
- Okey. Po rozwodzie rodziców przeprowadziłem się z tatą do Londynu. Ona została przeniosła się z mamą do Nowego Jorku. Rzadko rozmawiamy. Bardzo za nią tęsknię. Zawsze była roześmiana, tryskała pozytywną energią. Miała piękny głos, często razem śpiewaliśmy. Była cudowna, wrażliwa. Uwielbiała oglądać dramaty. Niestety nasz kontakt się urwał, więc zaproponowałem mamie by zamieszkała ze mną. Powiedziała, że z nią porozmawia i jak widzisz udało się.
- To co, teraz czekasz na happy end ? - zapytałam z uśmiechem.
- Zgadza się.
***
Za trzy godziny powinniśmy lądować. Tak twierdzi stewardessa. Cały ten czas przegadałam z loczkiem. Dowiedzieliśmy się dość sporo o sobie. Powiedział, że śpiewa w zespole, nie zdradził mi nazwy, opowiedział trochę o chłopakach. Ja w zamian poraczyłam go informacjami o Oliwi i Dawidzie. Pokazałam mu parę moich zdjęć. Tak jak blondyn był zachwycony. Zrobiło mi się miło, bo w końcu obce osoby powiedziały, że jestem niesamowitym fotografem! To fajne uczucie.
- Widzisz te chmury ? - zapytałam wskazując za okienko.
- Trudno nie zauważyć - powiedział ze śmiechem.
- To cumulusy. Wiedziałeś ?
- Z pewnością powinienem.
- Te są najfajniejsze.
- Jak to ?
- Ponieważ wyglądają tak, jak powinny wyglądać chmury, tak jak na dziecięcych rysunkach. I to jest fajne, wiesz? Przecież słońce nigdy nie wygląda tak jak na rysunku.
- Jak koło ze szprychami ?
- Dokładnie. A moja rodzina z całą pewnością nigdy nie wyglądała tak, jak ją rysowałam.
- Kółko i kreski ?
- Bez przesady. Doceń mnie trochę. mieli też dłonie i stopy.
- Przypominające skarpety i rękawiczki ?
- Nie sądzisz, że to urocze gdy występuje takie podobieństwo ? - kiwnął głową z uśmiechem - Cumulusy. Najfajniejsze chmury pod słońcem* - powiedziałam ziewając.
- Zdrzemnij się - powiedział.
- Okey - powiedziałam rozsiadając się wygodnie.
- Zdrzemnij się - powiedział.
- Okey - powiedziałam rozsiadając się wygodnie.
***
- Hope, wstawaj - usłyszałam nad uchem.
- Jeszcze 5 minut - powiedziałam zakrywając uszy.
- Ej, wylądowaliśmy - powiedział blondyn.
- Już ? - zapytałam energicznie podnosząc głowę.
- Tak, bież torebkę i wychodzimy.
- Okey.
W ciszy opuściliśmy pokład samolotu i udaliśmy się do autobusu mającego podwieść nas do wejścia na lotnisko. Po opuszczeniu pojazdu poszliśmy do miejsca gdzie mamy odebrać nasze walizki. Ja jako pierwsza otrzymałam swój bagaż, nieco później dołączył do mnie loczek. Czekając na innych zaczęliśmy oglądać wiadomości wyświetlane na ekranie ogromnego telewizora wiszącego na ścianie. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto 2 rozdział. Co myślicie o nim ? Wolicie żeby zdjęcia pojawiały się w trakcie rozdziałów, czy wolicie bym dodawała je pod rozdziałami czy coś ? W zakładce Bohaterowie znajdują się zdjęcia i krótki opis Oliwi i Dawida ;)