piątek, 24 stycznia 2014

2. Widzisz tamtą muchę?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
  
*** z perspektywy Alex ***

        Usiadłam na moim miejscu w samolocie. Po chwili obok mnie pojawili się loczek i blondyn, po czym również zajęli swoje miejsce. Nie ma co, szykuje się długi lot. Oczywiście nie mam nic do nich, ale jakoś nie widzę tych 13 godzin lotu siedząc między nimi. Biorąc pod uwagę, że już zaczynają działać mi na nerwy, to nie chcę wiedzieć co będzie z godzinę czy pięć godzin. 
- Proszę usiąść na miejscach i zapiąć pasy, za chwilę startujemy - poinformowała nas stewardessa. 
        Następnie pokazały jak je zapiąć, co zrobić w razie nagłego lądowania na wodzie, jak założyć maskę tlenową, bla bla bla. Rozejrzałam się po samolocie i zauważyłam, że chłopcy tak jak ja są znużeni ich gadaniem i również ich nie słuchają. Po chwili skończyły 'prezentację' i poszły usiąść na swoich miejscach. Patrząc w okienko zauważyłam, że pozostała nam jeszcze spory kawałek do wzbicia się w powietrze. Zaraz nastąpi jeden z dwóch najstraszniejszych momentów lotu. 
        Odkąd pamiętam bałam się latać samolotem. Jak byłam mała naoglądałam się katastrof w przestworzach. Za każdym razem, gdy wsiadałam na pokład latającej maszyny przypominały mi się najstraszniejsze wypadki, uświadamiałam sobie, że właśnie nasz lot może być takim kolejnym przypadkiem. W takich momentach Harry mnie pocieszał porównując start do jazdy kolejką górską, którą tak uwielbiam. Głównie dzięki niemu niemal całkowicie przestałam się bać, został jedynie lęk przed startem i lądowaniem.
        Znudzona wyciągnęłam z siedzenia z przodu instrukcję bezpieczeństwa. Loczek i blondyn zaczęli się śmiać, więc podniosłam wzrok by zobaczyć co ich tak rozśmieszyło.
- Co ? - zapytałam ich. 
- W życiu nie widziałem, by ktokolwiek czytał te instrukcje - powiedział kędzierzawy.
- To macie szczęście, że siedzicie obok mnie - powiedziałam z uśmiechem.
- Tak ogólnie ? - zapytał  farbowany blondyn.
- Szczególnie w czasie niebezpieczeństwa - po wypowiedzeniu ostatniego słowa ponownie usłyszłam ich głośnie śmiechy. 
- Jasne - powiedział - Od razu czuję się nieprawdopodobnie bezpiecznie. Nie mogę się doczekać aż takie chucherko jak ty, metr siedemdziesiąt, wywlecze mnie stąd, gdy podczas lądowania awaryjnego stolik rąbnie mnie w głowę i pozbawi mnie przytomności. *
- Bardzo śmieszne - powiedziałam próbując zamaskować śmiech. 
        Po chwili nadszedł ten straszny moment. Gdy wzbiliśmy się w powietrze odruchowo chwyciłam loczka i blondyna za ręce. Nic na to nie powiedzieli tylko ścisnęli moje dłonie. 
- Spokojnie - powiedzieli niemal równocześnie troskliwym tonem. W zamian spróbowałam się uśmiechnąć, ale jak się domyślam dość krzywo mi to wyszło.
- Widzisz tamtą muchę? - zapytał loczek wskazując owada.
- Yhy - powiedziałam drżącym głosem.
- Pasażer na gapę - kontynuował blondi.
- Ciekawe czy ona wie, że za parę godzin będzie na innym kontynencie? - kontynuował jego myśl kędzierzawy.
- Pewnie nie wie ile kilometrów przeleci w tym czasie.
- Pewnie nie - odpowiedziałam im.
- Spójrz tylko na nią. Męczy się i lata w kółko, zamiast usiąść koło nas i pogawędzić z nami, a tak to się niepotrzebnie męczy - zaśmiał się niebieskooki.
- Nie wie co traci - odparłam zwięźle.
- Lata w kółko i w kółko. Że też jej się to nie nudzi.
- Nudzi jak nudzi, ale weź pod uwagę jej rozmiary i szybkość poruszania się. Takie małe a tak silne - powiedziałam, a oni przyznali mi rację - Ej, a tak w ogóle to czemu my o tym gadamy ?
- Bo przynajmniej nie zwróciłaś uwagi, na to że lecimy już na stabilnej wysokości - powiedział z uśmiechem loczek.
        Miał rację. Dzięki temu, że mnie zagadali pierwszym lepszy tematem zapomniałam zupełnie, o tym że wzbijamy się w powietrze. Nie mogę się doczekać, aż opowiem o tym mamie i Harry'emu! Pierwszy raz lecę samolotem i nie obawiam się startu! Przemknęła mi myśl, że może ten lot nie będzie aż taki straszny ? Jak na razie zapowiada się dość dobrze.

***

        Lot trwa już trzy godziny. W tym czasie zdążyłam przesłuchać moją całą playlistę na telefonie oraz jeszcze raz zapoznać się z instrukcją. Próbowałam zasnąć, ale mi się nie udało. Chłopaki nie mieli z tym problemu, śpią w najlepsze. Zanim blondyn zasnął, bo loczek odleciał zaraz po rozmowie o musze, trochę sobie porozmawialiśmy, dorysowaliśmy oczkowi monobrew, wąsy i brodę. Opowiedział mi conieco o sobie, o miejscowości, z której pochodzi, o mieszkaniu z czwórką facetów. Ja również trochę mu o sobie opowiedziałam, oczywiście nie powiedziałam mu jak mam naprawdę na imię i kto jest moim bratem, ale opowiedziałam mu o rodzinnej miejscowości, jak się okazało z tego samego miasta pochodzi loczek, opowiedziałam mu o moich przyjaciołach, pokazałam moje fotografie, warto dodać, że skończyłam liceum pod kątem fotograficznym. Powiedział, że moje zdjęcia są niesamowite, i że kiedyś muszę im zrobić sesję. Po chwili namysłu, zgodziłam. To może to być ciekawe doświadczenie. 
        Teraz, gdy on również zasnął nie mam co robić. Zaczęłam rozglądać się po samolocie. Przed nami siedzi prawdopodobnie starsze małżeństwo i jakaś dziewczyna. Za nami mały chłopiec tulił się do mamy bądź siostry. Otworzył jedno oko i spojrzał na mnie, po czy się uśmiechnął. Odwzajemniłam to po czym przeniosłam wzrok na loczka, który oparł głowę o moje ramie. Mówiąc, ze nie wygląda uroczo, skłamałabym. Wyciągnęłam z kieszeni jeansów telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Pstryknęłam również fotkę blondasowi oraz reszcie chłopaków.
- Ej loczek - powiedziałam trącając go w ramie.
- Co jest ? - zapytał sennym głosem.
- Miażdżysz mi rękę - powiedziałam wskazując na miejsce gdzie ma głowę.
- Sorki - mówiąc to podniósł głowę. 
        Znów zasnął. Rany, oni ie mają innego zajęcia niż spanie ? Z nudów wyciągnęłam z kieszeni telefon. Spojrzałam na tapetę. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Na zdjęciu widnieje ja i Oliwia.
        Przyjaźnimy się odkąd przyjechałam do Nowego Jorku. Do naszej ekipy należy również Dawid. Razem stanowimy trzech muszkieterów. Bardzo mi pomogli w trudnym dla mnie czasie po rozwodzie rodziców. Bez nich bym sobie tak dobrze nie poradziła. Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że pierwszego dnia w szkole byli tacy denerwujący, gdyby tacy nie byli kto wie czy teraz byśmy się przyjaźnili. Stali się dla mnie rodziną, Dawid zastąpił mi Harrego, a Oliwia stała się moją siostrą.
- Ładne zdjęcie - głos loczka wyrwał mnie z zamyślenia.
- Em dzięki - powiedziałam.
- Kto to ? - zapytał wskazując blondynkę.
- Oliwia. Moja najlepsza przyjaciółka.
- Kto wam zrobił to zdjęcie ? - zapytał ponownie.
- Dawid, mój przyjaciel.
- Opowiedz mi o nich ?
- Nie - odparłam mu krótko, co zbiło go z tropu. Przez chwilę lustrował mnie wzrokiem, po czym powiedział z wyrzutem - Dlaczego ty ze wszystkiego robisz tajemnicę, co? Dlaczego nie chcesz nic o sobie powiedzieć? Dlaczego mimo tego, że my staramy się być wobec ciebie mili ty to nam utrudniasz?
- Taki charakter. Bywa - powiedziałam, na co on zrobił się czerwony ze złości.
- Próbuję cię rozgryźć. Próbuję się domyślić dlaczego robisz z wszystkiego tajemnicę. Próbuję być miły, ale te ciągłe tajemnice zaczynają mnie denerwować.
- Wiesz dlaczego nie chcę o tym mówić ? Bo nie chcę rozpamiętywać przeszłości. Teraz wiesz czemu ?
- Co takiego złego jest w twojej przeszłości, że nie chcesz o tym rozmawiać? - zapytał łagodnym głosem.
- Jak miałam 14 lat to moi rodzice rozwiedli się...
- Nie wiedziałem - powiedział przerywając mi.
- To nie wszystko. Po rozwodzie ja z mamą przeniosłam się do Nowego Jorku, a mój brat z tatą do Londynu. Od tamtego czasu widzieliśmy się zaledwie raz - rok po przeprowadzce. Wiesz jak to jest dorastać bez bliźniaka, który był twoim jedynym przyjacielem. Był jedyną osobą, która mnie rozumiała i której tak na prawdę ufałam. Widać jednak, że ja dla niego nie znaczyłam tyle co on dla mnie, rozmawialiśmy tylko parę razy dosłownie po kilka minut. On znalazł sobie nowych kumpli, ja również, ale mimo wszystko nikt nie był w stanie mi go zastąpić. Teraz już wiesz dlaczego nic wam o nim nie powiedziałam ?
- Tak. Przepraszam - powiedział ze skruchą w głosie.
- Spoko.
- Mam jeszcze jedno pytanie.On zawsze taki był ?
- Zanim się wyprowadził był zupełnie inny. Byliśmy nie tylko bliźniakami, ale również przyjaciółmi. ''Rodzeństwo z przypadku, przyjaciele z wyboru''. Był niesamowity. Dusza towarzystwa. Umiał słuchać jak nikt inny, zawsze wiedział co powiedzieć, a czego unikać. Pamiętam jak razem śpiewaliśmy. Uwielbiał to robić i był w tym naprawdę świetny. Pisaliśmy piosenki i wymyślaliśmy do nich układy taneczne, ale nigdy ich nikomu nie pokazaliśmy. To był nasz mały sekret. Jednym słowem był niesamowity. Martwię się, że po mojej przeprowadzce do niego nie będzie tak jak kiedyś.  
- Po tym co właśnie powiedziałaś zastanawiam się, czemu o tobie zapomniał ?
- Nie mam pojęcia. Ja opowiedziałam o bracie, to ty opowiedz o swojej siostrze.
- Okey. Po rozwodzie rodziców przeprowadziłem się z tatą do Londynu. Ona została przeniosła się z mamą do Nowego Jorku. Rzadko rozmawiamy. Bardzo za nią tęsknię. Zawsze była roześmiana, tryskała pozytywną energią. Miała piękny głos, często razem śpiewaliśmy. Była cudowna, wrażliwa. Uwielbiała oglądać dramaty. Niestety nasz kontakt się urwał, więc zaproponowałem mamie by zamieszkała ze mną. Powiedziała, że z nią porozmawia i jak widzisz udało się.
- To co, teraz czekasz na happy end ? - zapytałam z uśmiechem.
- Zgadza się.

***
        Za trzy godziny powinniśmy lądować. Tak twierdzi stewardessa. Cały ten czas przegadałam z loczkiem. Dowiedzieliśmy się dość sporo o sobie. Powiedział, że śpiewa w zespole, nie zdradził mi nazwy, opowiedział trochę o chłopakach. Ja w zamian poraczyłam go informacjami o Oliwi i Dawidzie. Pokazałam mu parę moich zdjęć. Tak jak blondyn był zachwycony. Zrobiło mi się miło, bo w końcu obce osoby powiedziały, że jestem niesamowitym fotografem! To fajne uczucie. 
- Widzisz te chmury ? - zapytałam wskazując za okienko.
- Trudno nie zauważyć - powiedział ze śmiechem.
- To cumulusy. Wiedziałeś ?
- Z pewnością powinienem.
- Te są najfajniejsze.
- Jak to ?
- Ponieważ wyglądają tak, jak powinny wyglądać chmury, tak jak na dziecięcych rysunkach. I to jest fajne, wiesz? Przecież słońce nigdy nie wygląda tak jak na rysunku.
- Jak koło ze szprychami ?
- Dokładnie. A moja rodzina z całą pewnością nigdy nie wyglądała tak, jak ją rysowałam.
- Kółko i kreski ?
- Bez przesady. Doceń mnie trochę. mieli też dłonie i stopy.
- Przypominające skarpety i rękawiczki ?
- Nie sądzisz, że to urocze gdy występuje takie podobieństwo ? - kiwnął głową z uśmiechem - Cumulusy. Najfajniejsze chmury pod słońcem* - powiedziałam ziewając.
- Zdrzemnij się - powiedział.
- Okey - powiedziałam rozsiadając się wygodnie.
***
- Hope, wstawaj - usłyszałam nad uchem.
- Jeszcze 5 minut - powiedziałam zakrywając uszy.
- Ej, wylądowaliśmy - powiedział blondyn.
- Już ? - zapytałam energicznie podnosząc głowę.
- Tak, bież torebkę i wychodzimy.
- Okey.
        W ciszy opuściliśmy pokład samolotu i udaliśmy się do autobusu mającego podwieść nas do wejścia na lotnisko. Po opuszczeniu pojazdu poszliśmy do miejsca gdzie mamy odebrać nasze walizki. Ja jako pierwsza otrzymałam swój bagaż, nieco później dołączył do mnie loczek. Czekając na innych zaczęliśmy oglądać wiadomości wyświetlane na ekranie ogromnego telewizora wiszącego na ścianie. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto 2 rozdział. Co myślicie o nim ? Wolicie żeby zdjęcia pojawiały się w trakcie rozdziałów, czy wolicie bym dodawała je pod rozdziałami czy coś ? W zakładce Bohaterowie znajdują się zdjęcia i krótki opis Oliwi i Dawida ;)



sobota, 18 stycznia 2014

1. Wiesz co to jest ochrona danych osobowych ?

* z perspektywy Alex *

- Pani sobie żartuje ?! - zapytałam kobietę, która stała przy odprawie biletowej.
- Bardzo mi przykro, ale nie mogę nic na to poradzić. Spóźniła się pani - powiedziała niewzruszonym głosem.
- Samolot przecież jeszcze nie odleciał.
- Nie, ale nie mogę już nikogo wpuścić.
- Proszę pani, ja muszę polecieć tym samolotem! - powiedziałam do niej podniesionym głosem. 
        Spóźniłam się na samolot, który nadal stoi na pasie startowym, a jakaś baba mi mówi, że nie mogę do niego wsiąść. Matka mnie zabije! Obiecałam bratu, że polecę tym samolotem. Co za porażka.
- Niech pani poczeka! Jeszcze my! - usłyszałyśmy krzyki dobiegające zza naszych pleców.
        W naszą stronę bieli jacyś chłopcy, dokładnie tak ja kilka minut temu. Oni jeszcze nie wiedzą, że również nie polecą tym samolotem.
- Przykro mi, ale samolot właśnie odleciał - powiedziała tak samo obojętnym tonem.
- Ale pani nie rozumie, my musimy nim polecieć! - zaczął się z nią kłócić jeden z nich.
- Tak jak już mówiłam tej pani - wskazała na mnie - nie możecie nim polecieć, ponieważ już wystartował.
- Kiedy w takim bądź razie poleci kolejny ? - zapytał inny chłopak.
- Za 3 godziny. Zarezerwować bilety? - zapytała podchodząc do biurka.
- Tak - odparłam oschle i ruszyłam w stronę siedzeń.
        I tak oto utknęłam na lotnisku. Genialnie! Nie mam nic do picia i jedzenia. Nie mam kompletnego pojęcia jak skontaktować się z bratem. Świetnie! Po prostu genialnie! Chciałam się spóźnić i proszę. Moje głupie modły zostały wysłuchane. 
        Wkużona wyciągnęłam z kieszeni jeansów telefon, po czym go wyłączyłam. Co ja będę robić przez ten czas? Rozejrzałam się dookoła. Sklep, sklep, kiosk, restauracja i jeszcze kolejna, ci spóźnieni idący w moją stronę. Aby uniknąć spotkania z nimi, udałam się do kiosku. Zdecydowałam się kupić gazetę plotkarską, batonik i butelkę wody. Po zapłaceniu, włożyłam moje mini zakupy do torebki. Wychodząc ze sklepu niemal nie wpadłam na spóźnialskich. Zmierzyłam ich wzrokiem i ruszyłam przed siebie. 
        Nie wiedząc co dalej  ze sobą począć weszłam do pierwszej lepszej restauracji i zamówiłam sobie ciepły posiłek. Kazano mi usiąść i poczekać, tak też zrobiłam. Po chwili koło mnie pojawili się spóźnialscy.
- Czy wy mnie śledzicie ? - zapytałam po raz kolejny lustrując ich wzrokiem.
- Niee - powiedział przeciągając ostatnią literę brunet.
- Czego więc chcecie ? - zapytałam nie rozumiejąc po co się tu zjawili.
- Możemy się dosiąść ? - zapytał lokaty brunet.
- Nie. - odparłam krótko.
        Oni jednak puścili to koło uszu i wpakowali mi się do stolika. 
- Jesteście głusi ? - zapytałam - Powiedziałam, że nie chcę abyście tu siadali.
- Wiemy. I co ? - odparł chamsko mulat.
- Naruszacie moją przestrzeń osobistą.
        Cofam to co wcześniej powiedziałam. Nic nie robinie jest lepsze niż siedzenie z bandą kompletnie nie znanych mi chłopaków, ktuży jakby tego było mało są głusi i namolni.
- Jestem... - odezwał się jeden, ale nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
- Nie obchodzi mnie to.
- A ty jesteś ? - zapytał jeden.
- Wiesz co to jest ochrona danych osobowych ? - zapytałam,  na co oni się zaśmiali - Miło było was poznać ale możecie już sobie iść.
- Zostaniemy. Dotrzymamy ci towarzystwa - powiedział z uśmiechem blondyn.
- A czy ja wyglądam na kogoś kto potrzebuje towarzystwa ? - zapytałam z sarkazmem.
- Tak ? - zapytał niepewnie blondyn.
- Nie! Idźcie sobie - powiedziałam błagalnym tonem, a oni pokręcili głową.
        Nie mając innego wyjścia, zabrałam swój bagaż i przesiadłam się na krzesło przy ladzie. Co za namolni kolesie! Jak ja takich osób nie cierpię. Po chwili pojawił się kelner z moim zamówieniem. Ładnie mu podziękowałam i zaczęłam jeść moje spaghetti. Rozejrzałam się po restauracji. Jest urządzona bardzo przytulnie. Utrzymana w czerwono brązowej tonacji. Przyznam się, że przypadła mi do gustu. 
        
        Siedzę między kichającym dzieckiem, a panią rozmawiającą sama ze sobą. Po tym jak ulotniłam się z restauracji usiadłam z powrotem na niewygodnych siedzeniach w sali odlotów. Nie mogąc dłużej wytrzymać poszłam do łazienki. Poprawiłam włosy, pomalowałam rzęsy i wyszłam. Tym razem usiadłam w innym miejscu.
        Rozejrzałam się po sali. Ci wszyscy ludzie lecą do pracy, na odpoczynek bądź do bliskich sobie osób. A ja właściwie po co tam lecę ? Jakie są stosunki między mną, a bratem ? Sama tego nie wiem. Nie widzieliśmy się od 3 lat, czyli od X-Factora. Nie wiem jak wygląda, czym się interesuje, co robi w wolnych chwilach ... Teoretycznie moja wiedza opiera się na tym co usłyszę od niego podczas naszych kilkuminutowych rozmów. Obawiam się, że nie uda nam się uzyskać naszych dawnych stosunków. Boje się, że on nie będzie miał dla mnie czasu. Znajdę tam przyjaciół ? Nikt tego nie wie...
        Swoją drogą nie wiem w jakiej dzielnicy mieszka. Czy będę miała osobny pokój czy np. z nim ? Nie wiem nawet czy on chce bym z nim zamieszkała. Z każdą chwilą nasuwa mi się coraz więcej pytań, na które nie znam odpowiedzi.
- Ehm - usłyszałam, podniosłam głowę i ujrzałam chłopaków z restauracji.
- Hm ?
- Przepraszamy za nasze wcześniejsze zachowanie, byliśmy trochę nachalni - powiedział blondyn.
- Ja też przepraszam, nie powinnam tak reagować - powiedziałam, choć nie do końca było to prawdą.
- Możemy się dosiąść ? - zapytał brązowooki brunet.
- Tak - odpowiedziałam dość niechętnie.
        Mimo tego, że mnie przeprosili to moje pierwsze wrażenie o  nich nie jest najlepsze. Może jednak nie są tacy źli jak myślałam ? Warto się przekonać. Raz kozie śmierć.
- Też się spóźniliście na samolot ? - zapytałam po chwili ciszy.
- Tak, na dwa poprzednie również - powiedział z uśmiechem niebieskooki brunet.
- Serio ? Trzeba mieć niezwykłe zdolności by się spóźnić na tyle lotów - zaśmiałam się.
- Po pierwszym spóźnieniu uznaliśmy, że nie ma co tu siedzieć i pojechaliśmy do domu - zaczął lokaty - przez co spóźniliśmy się na kolejny samolot, bo nie zdążyliśmy wrócić. Potem by się na następny nie spóźnić poszliśmy do kawiarni, gdy się zorientowaliśmy, że za kilka minut samolot odlatuje, gdy dotarliśmy znów było na późno - powiedział - obyśmy się tylko na następny nie spóźnili - dodał po chwili.
- No to mieliście niezłego pecha - podsumowałam jego wypowiedź.
- Biorąc pod uwagę fakt, że poprzednim samolotem leci moja siostra, ja mam na nią czekać na lotnisku, a na dodatek myśli, że lecę tym samym samolotem co ona,  to tak. Mamy wielkiego pecha. Ona nie wie gdzie mieszkam - powiedział loczek.
- To faktycznie kiepska sprawa.
- A ty czemu się spóźniłaś ? - zapytał blondyn.
- Zapomniałam w domu książkę i musiałyśmy się wrócić, jak przyjechałyśmy to było już za późno. Jakby tego było mało to mój brat myśli, że lecę tym samym samolotem co on, czyli tym, na który się spóźniłam - powiedziałam, a oni się zaśmiali.
- No to jesteśmy w tej samej sytuacji - powiedział ze śmiechem loczek.
- Jak widać.
- Jak masz na imię ? - zapytał blondyn.
- Możesz mówić mi Hope - powiedziałam.
- Wnioskuje, że to nie jest twoje imię, ale okey. Dlaczego akurat Hope ? - zapytał ponownie.
- Pierwszego dnia w nowej szkole poznałam dwie osoby, które były troszkę denerwujące - zaczęłam im tłumaczyć - po zakończeniu zajęć powiedzieli, że zobaczymy się jutro rano, odpowiedziałam im, że mam nadzieje, że to nie nastąpi. Od tamtego czasu mówią na mnie Hope.
- Podasz nam prawdziwe imię ? - zapytał ponownie blondyn.
- Nie ?
- Nazwisko? - zapytał z nadzieją.
- Po tacie - powiedziałam.
- Wiek ? - ponowił próbę wyciągnięcia ze mnie informacji.
- Co roku inny.
- Jak ma na imię twój brat ?
- Czy ty zawsze zadajesz tyle pytań ? - zapytałam - Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopnień do piekła ?
- Sorki, nie chciałem być nachalny - przeprosił grzecznie niebieskooki.
        Nic mu nie odpowiedziałam. Chyba zczaił, że nie wyciągnie ode mnie zbyt wielu informacji. Nie chcę im mówić tych rzeczy, bo chcę by polubili mnie za to kim jestem, a nie za to, że mam sławnego brata. Poznając nowe osoby często słyszę ' Harry Styles to twój brat ? Poprosisz go by mnie zaobserwował na twitterze ?'. Ludzie wykorzystują znajomość ze mną do własnych celów, ale ja chcę by lubili mnie za to jaka jestem, a nie za to kogo mam w rodzinie. Dlatego wolę przedstawiać się jako Hope, bo wtedy nawiązując nowe znajomości mam tak jakby mam czystą kartę.
- Uczestników lotu Nowy Jork - Londyn zapraszamy do odprawy biletowej - usłyszeliśmy głos w głośniku.
- Chodźcie, bo się spóźnimy - powiedziałam do chłopaków wstając z miejsca.
        Zgodnie ruszyliśmy do odprawy.
- Jaki masz numer siedzenia ? - zapytał loczek, gdy staliśmy w kolejce do kontroli.
- 10B, a wy ? - zapytałam.
- Yey. Siedzisz między mną, a Harrym - powiedział z zapałem blondynek.
- Za jakie grzechy?!? - zapytałam kierując słowa w stronę nieba.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak oto po wielu trudach i cierpieniach pojawił się 1 rozdział. Mi osobiście wydaje się nudny, bo to dopiero wprowadzenie. Ale opinię pozostawiam wam <3

sobota, 11 stycznia 2014

The Versetile Blogger Awards

Zasady nominacji:

- Musisz podziękować blogowi, który Cię nominował
- Następnie poinformować czytelników bloga. informuję was kochani czytelnicy, że dostałam
 nominację do The Versetile Blogger Awards
- Później ujawnić o sobie 7 faktów o sobie.
- Potem wypisać 11 blogów, które czytasz i twoim zdaniem zasługują na nominacje i poinformować ich o tym.

Jak widać zostałam nominowana do "The Versetil Blogger Awards". Za nominację bardzo dziękuję, jestem pozytywnie zaskoczona.

7 faktów o mnie :
1. Mam na imię Karolina.
2. Mam 14 at.
3. To mój 3 blog.
4. Wierzę w przyjaźń damsko-męską, jestem tego żywym przykładem.
5. Lubię czytać książki.
6. W szkole idzie mi dobrze każdy przedmiot.
7. Noszę soczewki.

Blogi nominowane:

środa, 1 stycznia 2014

Hej :)

Hej xx
To jest mój kolejny blog. Wiem, że nie piszę idealnie, ale się staram i mam nadzieję, że to docenicie.
Prolog już się pojawił więc zapraszam :)

Prolog - ''Cztery minuty''

Cztery minuty to z pozoru tak nie wiele. Niby nic nie znaczący czas, a jednak.
Gdybym spakowała tą głupią książkę od razu, nie było by problemu. Gdybym ją spakowała nie musiałabym słuchać teraz kazania mojej mamy na temat pakowania rzeczy, bo ''przecież możemy się spóźnić, samolot na ciebie nie poczeka''. Trudno.
Dzisiaj mam samolot do Londynu. Do mojego brata - bliźniaka. Mimo, że ja wcale nie chcę do niego lecieć! Nie obchodzi mnie czy się spóźnimy czy nie, chociaż spóźnienie jest mi całkiem na rękę.
Mój brat, wielka gwiazda muzyki pop. Mój kochany braciszek, którego nie widziałam od kilku lat. Zaraz po ukończeniu 14 lat zamieszkał z tatą i jego dziewczyną w Londynie. Przez cały ten czas utrzymywaliśmy dobry kontakt.
Mimo wszystko nie chcę zamieszkać z nim i jego kumplami z zespołu. Nie chcę zaczynać wszystkiego od nowa. Nie chcę zostawiać moich przyjaciół. Nie chcę zostawiać mamy. Nie chcę lecieć do innego kraju gdzie będę sama. Może sama nie do końca, bo mam jeszcze brata, ale on ma swój świat do którego ja nie pasuję.
Wyjście z auta - kolejna kłótnia z mamą. Nie ma co, piękne rozstanie z rodzicielką. Później już tylko bieg do odprawy bagażowej i szybkie przedostanie się do odprawy biletowej. Następnie tylko szok, radość i zaskoczenie - spóźniłam się na samolot. Cztery minuty.
Cztery minuty - nadal to tak niewiele ?
----------------------------------------------------------------------------------------------------
 Czy cztery minuty są w stanie zmienić wasze życie? Otóż wyobraźcie sobie, że tak. Wiem, że to nieprawdopodobne, ale ta krótka chwila jest zwrotem w życiu, początkiem, a zarazem końcem. Możecie się spóźnić lub być trochę szybciej, a wszystko się zmieni. Przeznaczenie czy zwykły przypadek...