sobota, 18 stycznia 2014

1. Wiesz co to jest ochrona danych osobowych ?

* z perspektywy Alex *

- Pani sobie żartuje ?! - zapytałam kobietę, która stała przy odprawie biletowej.
- Bardzo mi przykro, ale nie mogę nic na to poradzić. Spóźniła się pani - powiedziała niewzruszonym głosem.
- Samolot przecież jeszcze nie odleciał.
- Nie, ale nie mogę już nikogo wpuścić.
- Proszę pani, ja muszę polecieć tym samolotem! - powiedziałam do niej podniesionym głosem. 
        Spóźniłam się na samolot, który nadal stoi na pasie startowym, a jakaś baba mi mówi, że nie mogę do niego wsiąść. Matka mnie zabije! Obiecałam bratu, że polecę tym samolotem. Co za porażka.
- Niech pani poczeka! Jeszcze my! - usłyszałyśmy krzyki dobiegające zza naszych pleców.
        W naszą stronę bieli jacyś chłopcy, dokładnie tak ja kilka minut temu. Oni jeszcze nie wiedzą, że również nie polecą tym samolotem.
- Przykro mi, ale samolot właśnie odleciał - powiedziała tak samo obojętnym tonem.
- Ale pani nie rozumie, my musimy nim polecieć! - zaczął się z nią kłócić jeden z nich.
- Tak jak już mówiłam tej pani - wskazała na mnie - nie możecie nim polecieć, ponieważ już wystartował.
- Kiedy w takim bądź razie poleci kolejny ? - zapytał inny chłopak.
- Za 3 godziny. Zarezerwować bilety? - zapytała podchodząc do biurka.
- Tak - odparłam oschle i ruszyłam w stronę siedzeń.
        I tak oto utknęłam na lotnisku. Genialnie! Nie mam nic do picia i jedzenia. Nie mam kompletnego pojęcia jak skontaktować się z bratem. Świetnie! Po prostu genialnie! Chciałam się spóźnić i proszę. Moje głupie modły zostały wysłuchane. 
        Wkużona wyciągnęłam z kieszeni jeansów telefon, po czym go wyłączyłam. Co ja będę robić przez ten czas? Rozejrzałam się dookoła. Sklep, sklep, kiosk, restauracja i jeszcze kolejna, ci spóźnieni idący w moją stronę. Aby uniknąć spotkania z nimi, udałam się do kiosku. Zdecydowałam się kupić gazetę plotkarską, batonik i butelkę wody. Po zapłaceniu, włożyłam moje mini zakupy do torebki. Wychodząc ze sklepu niemal nie wpadłam na spóźnialskich. Zmierzyłam ich wzrokiem i ruszyłam przed siebie. 
        Nie wiedząc co dalej  ze sobą począć weszłam do pierwszej lepszej restauracji i zamówiłam sobie ciepły posiłek. Kazano mi usiąść i poczekać, tak też zrobiłam. Po chwili koło mnie pojawili się spóźnialscy.
- Czy wy mnie śledzicie ? - zapytałam po raz kolejny lustrując ich wzrokiem.
- Niee - powiedział przeciągając ostatnią literę brunet.
- Czego więc chcecie ? - zapytałam nie rozumiejąc po co się tu zjawili.
- Możemy się dosiąść ? - zapytał lokaty brunet.
- Nie. - odparłam krótko.
        Oni jednak puścili to koło uszu i wpakowali mi się do stolika. 
- Jesteście głusi ? - zapytałam - Powiedziałam, że nie chcę abyście tu siadali.
- Wiemy. I co ? - odparł chamsko mulat.
- Naruszacie moją przestrzeń osobistą.
        Cofam to co wcześniej powiedziałam. Nic nie robinie jest lepsze niż siedzenie z bandą kompletnie nie znanych mi chłopaków, ktuży jakby tego było mało są głusi i namolni.
- Jestem... - odezwał się jeden, ale nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
- Nie obchodzi mnie to.
- A ty jesteś ? - zapytał jeden.
- Wiesz co to jest ochrona danych osobowych ? - zapytałam,  na co oni się zaśmiali - Miło było was poznać ale możecie już sobie iść.
- Zostaniemy. Dotrzymamy ci towarzystwa - powiedział z uśmiechem blondyn.
- A czy ja wyglądam na kogoś kto potrzebuje towarzystwa ? - zapytałam z sarkazmem.
- Tak ? - zapytał niepewnie blondyn.
- Nie! Idźcie sobie - powiedziałam błagalnym tonem, a oni pokręcili głową.
        Nie mając innego wyjścia, zabrałam swój bagaż i przesiadłam się na krzesło przy ladzie. Co za namolni kolesie! Jak ja takich osób nie cierpię. Po chwili pojawił się kelner z moim zamówieniem. Ładnie mu podziękowałam i zaczęłam jeść moje spaghetti. Rozejrzałam się po restauracji. Jest urządzona bardzo przytulnie. Utrzymana w czerwono brązowej tonacji. Przyznam się, że przypadła mi do gustu. 
        
        Siedzę między kichającym dzieckiem, a panią rozmawiającą sama ze sobą. Po tym jak ulotniłam się z restauracji usiadłam z powrotem na niewygodnych siedzeniach w sali odlotów. Nie mogąc dłużej wytrzymać poszłam do łazienki. Poprawiłam włosy, pomalowałam rzęsy i wyszłam. Tym razem usiadłam w innym miejscu.
        Rozejrzałam się po sali. Ci wszyscy ludzie lecą do pracy, na odpoczynek bądź do bliskich sobie osób. A ja właściwie po co tam lecę ? Jakie są stosunki między mną, a bratem ? Sama tego nie wiem. Nie widzieliśmy się od 3 lat, czyli od X-Factora. Nie wiem jak wygląda, czym się interesuje, co robi w wolnych chwilach ... Teoretycznie moja wiedza opiera się na tym co usłyszę od niego podczas naszych kilkuminutowych rozmów. Obawiam się, że nie uda nam się uzyskać naszych dawnych stosunków. Boje się, że on nie będzie miał dla mnie czasu. Znajdę tam przyjaciół ? Nikt tego nie wie...
        Swoją drogą nie wiem w jakiej dzielnicy mieszka. Czy będę miała osobny pokój czy np. z nim ? Nie wiem nawet czy on chce bym z nim zamieszkała. Z każdą chwilą nasuwa mi się coraz więcej pytań, na które nie znam odpowiedzi.
- Ehm - usłyszałam, podniosłam głowę i ujrzałam chłopaków z restauracji.
- Hm ?
- Przepraszamy za nasze wcześniejsze zachowanie, byliśmy trochę nachalni - powiedział blondyn.
- Ja też przepraszam, nie powinnam tak reagować - powiedziałam, choć nie do końca było to prawdą.
- Możemy się dosiąść ? - zapytał brązowooki brunet.
- Tak - odpowiedziałam dość niechętnie.
        Mimo tego, że mnie przeprosili to moje pierwsze wrażenie o  nich nie jest najlepsze. Może jednak nie są tacy źli jak myślałam ? Warto się przekonać. Raz kozie śmierć.
- Też się spóźniliście na samolot ? - zapytałam po chwili ciszy.
- Tak, na dwa poprzednie również - powiedział z uśmiechem niebieskooki brunet.
- Serio ? Trzeba mieć niezwykłe zdolności by się spóźnić na tyle lotów - zaśmiałam się.
- Po pierwszym spóźnieniu uznaliśmy, że nie ma co tu siedzieć i pojechaliśmy do domu - zaczął lokaty - przez co spóźniliśmy się na kolejny samolot, bo nie zdążyliśmy wrócić. Potem by się na następny nie spóźnić poszliśmy do kawiarni, gdy się zorientowaliśmy, że za kilka minut samolot odlatuje, gdy dotarliśmy znów było na późno - powiedział - obyśmy się tylko na następny nie spóźnili - dodał po chwili.
- No to mieliście niezłego pecha - podsumowałam jego wypowiedź.
- Biorąc pod uwagę fakt, że poprzednim samolotem leci moja siostra, ja mam na nią czekać na lotnisku, a na dodatek myśli, że lecę tym samym samolotem co ona,  to tak. Mamy wielkiego pecha. Ona nie wie gdzie mieszkam - powiedział loczek.
- To faktycznie kiepska sprawa.
- A ty czemu się spóźniłaś ? - zapytał blondyn.
- Zapomniałam w domu książkę i musiałyśmy się wrócić, jak przyjechałyśmy to było już za późno. Jakby tego było mało to mój brat myśli, że lecę tym samym samolotem co on, czyli tym, na który się spóźniłam - powiedziałam, a oni się zaśmiali.
- No to jesteśmy w tej samej sytuacji - powiedział ze śmiechem loczek.
- Jak widać.
- Jak masz na imię ? - zapytał blondyn.
- Możesz mówić mi Hope - powiedziałam.
- Wnioskuje, że to nie jest twoje imię, ale okey. Dlaczego akurat Hope ? - zapytał ponownie.
- Pierwszego dnia w nowej szkole poznałam dwie osoby, które były troszkę denerwujące - zaczęłam im tłumaczyć - po zakończeniu zajęć powiedzieli, że zobaczymy się jutro rano, odpowiedziałam im, że mam nadzieje, że to nie nastąpi. Od tamtego czasu mówią na mnie Hope.
- Podasz nam prawdziwe imię ? - zapytał ponownie blondyn.
- Nie ?
- Nazwisko? - zapytał z nadzieją.
- Po tacie - powiedziałam.
- Wiek ? - ponowił próbę wyciągnięcia ze mnie informacji.
- Co roku inny.
- Jak ma na imię twój brat ?
- Czy ty zawsze zadajesz tyle pytań ? - zapytałam - Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopnień do piekła ?
- Sorki, nie chciałem być nachalny - przeprosił grzecznie niebieskooki.
        Nic mu nie odpowiedziałam. Chyba zczaił, że nie wyciągnie ode mnie zbyt wielu informacji. Nie chcę im mówić tych rzeczy, bo chcę by polubili mnie za to kim jestem, a nie za to, że mam sławnego brata. Poznając nowe osoby często słyszę ' Harry Styles to twój brat ? Poprosisz go by mnie zaobserwował na twitterze ?'. Ludzie wykorzystują znajomość ze mną do własnych celów, ale ja chcę by lubili mnie za to jaka jestem, a nie za to kogo mam w rodzinie. Dlatego wolę przedstawiać się jako Hope, bo wtedy nawiązując nowe znajomości mam tak jakby mam czystą kartę.
- Uczestników lotu Nowy Jork - Londyn zapraszamy do odprawy biletowej - usłyszeliśmy głos w głośniku.
- Chodźcie, bo się spóźnimy - powiedziałam do chłopaków wstając z miejsca.
        Zgodnie ruszyliśmy do odprawy.
- Jaki masz numer siedzenia ? - zapytał loczek, gdy staliśmy w kolejce do kontroli.
- 10B, a wy ? - zapytałam.
- Yey. Siedzisz między mną, a Harrym - powiedział z zapałem blondynek.
- Za jakie grzechy?!? - zapytałam kierując słowa w stronę nieba.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak oto po wielu trudach i cierpieniach pojawił się 1 rozdział. Mi osobiście wydaje się nudny, bo to dopiero wprowadzenie. Ale opinię pozostawiam wam <3

2 komentarze:

  1. Rozdział boski *.* Kochana, masz bardzo ciekawy styl pisania<3 Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy Alex, oraz jak zareaguje gdy się dowie, że rozmawiała z bratem.. XD Z niecierpliwością czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle...... Kuźwa nie ma to jak gadać z bratem nie wiedząc że to brat i wice wersa..... Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń