poniedziałek, 31 marca 2014

5. Witaj czarny księciorze

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
*** Z PERSPEKTYWY ALEX ***

          Rano obudziłam się dość późno, o 10:10. Nie żebym była rannym ptaszkiem, czy coś. Po prostu raczej nie śpię do tak późna. Po chwili bezczynnego leżenia, zmusiłam się do wstanięcia z łóżka. Wolnym krokiem poszłam do garderoby i wzięłam ubrania, które wybrałam na dzisiaj. Następnie udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Gdy już się ubrałam i poczesałam, stanęłam przed lustrem i obejrzałam się w nim. Zdecydowałam się dzisiaj ubrać żółtą koszulkę z Sponge bobem i ciemne jeansy. Zadowolona z efektu wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do kuchni. 
          W pomieszczeniu zastałam chłopaków jedzących śniadanie oraz Harrego, który jak mniemam je przygotowuje. Muszę przyznać, że jest mistrzem w robieniu naleśników. Wolnym krokiem podeszłam do niego i potajemnie zwinęłam mu talerz z gotowymi już plackami i usiadłam do stołu. 
- Hej - przywitałam się z chłopakami.
- Hej - odpowiedzieli mi.
- Jak się spało ? - zapytał Liam, biorąc kolejnego gryza.
- Bardzo dobrze, a wam ? 
- Też - powiedzieli zgodnie.
- Co dzisiaj zamierzasz robić ? - zapytał Niall kończąc jeść swojego naleśnika.
- Najpierw muszę się rozpakować, a potem się zobaczy.
- Pomóc ci ? - zapytał Harry, obracając smażonego przez siebie placka.
- Jeśli chcesz.
- Okey, to po śniadaniu bierzemy się do roboty - powiedział z nutą śmiechu w głosie.
          Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilkę, dopóki Hazza nie skapnął się, że 'ktoś' zabrał mu talerz.
- Kto wziął mój talerz ? - zapytał spokojnie, gdy nikt mu nie odpowiedział kontynuował - Niall, wystarczyło poprosić.
- Przecież to nie ja! - powiedział na swoją obronę - To ona - powiedział wskazując na mnie.
- Ja ? Nie - powiedziałam niewinnie.
- Ja już tam wiem lepiej, ale dzisiaj ci jeszcze odpuszczę, ale jutro już tak dobrze nie będzie.
          Później rozmawialiśmy jeszcze przez kilka minut. Chłopcy wypytywali mnie o różnie rzeczy, ja również nie pozostałam im dłużna. Dowiedziałam się, że Liam, Louis i Zayn są w związku, a pozostała dwójka jest jeszcze wolna. Opowiedzieli mi trochę o ' podziale ' obowiązków w domu, czyli Hazza sprząta i czasami gotuje, Liam w sumie robi to samo, Niall robi zakupy, Louis zajmuje się ogrodem, Zayn zmywa, a ja od dzisiaj będę mogła im pomagać w niektórych rzeczach, głównie w gotowaniu, bo jak stwierdzili ''przejadły im się już naleśniki Harolda''. Z ochotą przystałam na to wszystko i zadowolona ruszyłam z Loczkiem do mojego pokoju z zamiarem rozpakowania się. 

          ****
          Od godziny zajmujemy się rozpakowaniem moich walizek i pudeł, które wysłałam tu kilka dni przed moim wyjazdem. Jak można było przypuszczać w ciągu tego czasu prawie nie ruszyliśmy z miejsca. Jak ma razie rozpakowaliśmy jedno pudło, a mianowicie moje kosmetyki i trochę ubrań z mojej walizki znalazło się na wieszakach. Aktualnie zajmujemy się przywieszaniem zdjęć do liter zwisających z sufitu. Niestety jak to już bywa, musiałam opowiadać Harry'mu co przedstawia każde zdjęcie.
- To jest świetne - powiedział pokazując mi zdjęcie.
- Dzięki.
- Gdzie je zrobiłaś ? - zapytał uważnie przyglądając się fotografii.
- Podczas pikniku nad jeziorem.
- Musisz mieć świetnego fotografa - przypiął fotografię i usiadł koło mnie.
- Wiem. Dawid robi świetne zdjęcia - wyszczerzyłam zęby w odpowiedzi.
- Dawid ? Znam go ?
- Nie. To mój przyjaciel z NY. Chodziliśmy razem do klasy. Poczekaj mam tu gdzieś jego zdjęcie. - zaczęłam przeszukiwać pudło ze zdjęciami.
- Jest Amerykaninem ? 
- Urodził się w Polsce  w wieku 12 lat przeprowadził się do NY, a kilka dni temu ponownie wrócił do Polski. O, mam - powiedziałam pokazując mu jego fotografię.
- To on ?
- Tak - powiedziałam wykrzywiając usta w uśmiechu.
- Jaki on jest ? - zapytał nie odrywając wzroku od zdjęcia.
- Kochany. Uroczy. Wspaniały. Wyrozumiały - wymieniałam wyliczając na palcach, chwyciłam ostatni, najmniejszy palec po czym dodałam - O, i niesamowicie przystojny.
- Jesteś pewna, że to tylko przyjaciel - powiedział z naciskiem na ostatnie słowa.
- Absolutnie. Tylko się przyjaźnimy.
          Kontynuowaliśmy przyczepianie zdjęć. Tak jak wcześniej opowiadałam mu co dane zdjęcie przedstawia, kto na nim jest. Wydawało mi się, że stara się zapamiętać wszystko co mu opowiadam, wszystko co wydarzyło się, gdy go przy mnie nie było, wszystko co zdarzyło się, gdy byłam zdana sama na siebie, no może nie całkiem - miałam ich, miałam Dawida i Oliwię, osoby, które w niesamowicie krótkim czasie wywróciły mój świat do góry nogami. Osoby, które starały się wypełnić pustkę po moim bracie, co po części im się udało.

***

          Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam dźwięk nadchodzącego połączenia na skype. Podeszłam do włączonego laptopa. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Usiadłam na krześle i odebrałam połączenie. W tej samej chwili na ekranie monitora pojawiła się rozpromieniona twarz mojego przyjaciela.
- Hej - powiedział radośnie machając ręką.
- No witam - odpowiedziałam równie entuzjastycznie.
- Kamerka - notorycznie słyszę to z jego ust.
- Spokojnie, już włączam. Witaj czarny księciorze - powiedziałam gdy moja twarz pojawiła się w dolnym rogu ekranu co sugeruje, że już mnie widzi.
- Matko, ale pokój - powiedział uważniej się przyglądając się ekranowi.
- Pokazać ci cały ? - zapytałam po chwili.
- Jasne - powiedział zachęcająco.
         Podniosłam się z krzesła i zgodnie z tym co powiedziałam pokazałam mu mój nowy pokój. Z wielką uwagą oglądał to co mu pokazuję.
- No, no - powiedział z uznaniem - nieźle się urządziłaś.
- To nie ja, tylko Harry.
- No to moje gratulacje, trafił w twój gust - powiedział zgodnie z prawdą - jak się z nim dogadujesz ?
- Na razie nadrabiamy nadrabiamy zaległości, nie jest źle.
- A z innymi ?
- Też całkiem dobrze. No może oprócz Zayna, który nie wiem czemu, ale za mną nie przepada. A jak tam u ciebie ?
- Jako-tako. Co prawda mieszkamy tam gdzie kiedyś, ale dawni kumple jakoś mnie unikają. Stwierdzili, że się ''zmieniłem'' - powiedział robiąc cudzysłów w powietrzu przy ostatnim słowie.
- Nie mów, że się przejmujesz - powiedziałam ze śmiechem.
- Co ty. Mam na nich wyjechane i  dobrze o tym wiesz. - powiedział wybuchając śmiechem
- W sumie racja - powiedziałam dołączając się do niego.
- Przepraszam cię, ale muszę kończyć. Mama prosi bym zajechał do sklepu - pożegnał się, gdy przestaliśmy się śmiać.
- Okey. Do usłyszenia - powiedziałam żegnając się, po chwili się rozłączył.
          Nie mając już nic do zrobienia zeszłam do kuchni, gdzie zastałam Nialla.
- Oglądasz z nami film ? - zapytał , gdy usiadłam naprzeciw niego przy stole.
- Jaki ?
- Nie wiem. Louis i Harry pojechali coś wybrać.
- Okey.
- To oglądasz ? - zapytał niepewnym głosem.
- Tak. Do zobaczenia - chwyciłam jabłko do ręki w wyszłam.

_________________________________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Wiem, że długo nie dodawałam rozdziału, ale nie miałam weny i czasu też za bardzo nie było. Mam do was pytanie : CZY WOLICIE, ABY ROZDZIAŁY BYŁY CZĘŚCIEJ I BYŁY KRÓTSZE CZY RZADZIEJ I DŁUŻSZE ?

wtorek, 4 marca 2014

Zwiastun

Bardzo dziękuję Sabinie Styles z http://magic-trailers-x.blogspot.com/  za wykona nie cudnego zwiastuna.
Aby go zobaczyć musicie wejść tutaj --> http://magic-trailers-x.blogspot.com/2014/03/people-help-people-16.html i tam jest zwiastun dla Karooli K.
Jeszcze raz dziękuję :)

+ tu jest on na yt -> https://www.youtube.com/watch?v=kAG-tfAYf_M&feature=youtu.be niestety ja go odtworzyć nie umiem, może wam się uda

poniedziałek, 3 marca 2014

4. Ogarnąłeś przez ten czas telekinezę czy coś ?

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

***Z perspektywy Alex***

- Harry ? - zapytałam, aby mieć całkowitą pewność, że to on.
- Lexi ? - zapytał, po czym ponownie znalazłam się w jego ramionach.
- Jak mogliśmy się nie domyślić ? Być tak blisko siebie i o tym nie wiedzieć ? - zapytałam cicho.
- Wiesz, że takie rzeczy zawsze przychodziły mi z trudem - powiedział, ja jednak zamiast się uśmiechnąć rozpłakałam się.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam.
- Ja też mała, ja też.
        Jak mogłam się nie domyślić ? Zresztą nieważne. Liczy się to, że wreszcie jesteśmy razem. Teraz już nic nas nie rozdzieli. Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo mi go brakowało. W końcu przez 14 lat byliśmy razem zawsze i wszędzie. Mama niekiedy się denerwowała, że wszystko robimy razem. Nam to nie przeszkadzało, mieliśmy wspólnych kumpli, wspólne pasje, głownie muzyka.
- Rodzeństwo z przypadku, przyjaciele z wyboru - powiedział, gdy szliśmy powoli w stronę czekającego auta.
- Czy ty czytasz mi w myślach ? Ogarnąłeś przez ten czas telekinezę czy coś ? - zapytałaś śmiejąc się.
- Czy ty nie przeceniasz moich możliwości ? - zaśmiał się - jak na razie ogarnąłem trochę muzykę.
- Faktycznie. Śpiewasz nieco lepiej niż podczas naszych małych koncercików - powiedziałam udając sposób myślenia krytyka muzycznego.
- Przepraszam. Wiem, że mogłem się trochę bardziej postarać.
         Odkąd pamiętam zawsze lubiliśmy śpiewać. Jak jeszcze mieszkaliśmy w Holmes Chaple, większość wieczorów siadaliśmy wszyscy razem przy pianinie i śpiewaliśmy. Śpiewaliśmy tak długo jak mieliliśmy na to ochotę. Dzięki temu śpiewanie 'weszło' nam w krew. Stało się poniekąd oderwaniem od rzeczywistości. Śpiewając tworzyliśmy swój własny świat, w którym żyjemy do dziś.
- Czekaj, bo wy się w sumie nie znacie - powiedział braciszek, po czym zaczęliśmy się sobie przedstawiać.
- Niall - powiedział blondyn.
- Alex.
- Louis - przedstawił się szarooki.
- Alex.
- Liam - daddy.
- Alex.
- Zayn - powiedział mulat po czym po prostu sobie poszedł do auta.
- O, nasza księżniczka jest w świetnym humorze - zażartował Louis.
          W czasie jazdy do mojego nowego domu siedziałam koło okna, a obok mnie Harry, który rozmawiał z resztą. Co jakiś czas coś się tam mnie pytali, po czym wracałam do dalszego podziwiania Londynu. Jest taki piękny. Zawsze marzyłam by zobaczyć Big Ben, przejechać i Londom Eye i sfotografować tę słynną londyńską mgłę i deszcz. A teraz siedzę sobie w aucie i podziwiam to wszystko na żywo.
          Nadal ciężko mi uwierzyć, że mój brat, który ledwo godzinę temu uznany przezemnie za martwego, siedzi obok i śmieje się w najlepsze z żartu blondyna. To wszystko dzieje się tak szybko.
- Czym się zajmujesz ? - zapytał po chwili Liam.
- Wszystkim - zaśmiał się Harry.
- Bardzo śmieszne - fuknęłam.
- No a nie ? Grasz na pianinie, gitarze, śpiewasz, fotografujesz - zaczął wyliczać na palcach - a no i jeszcze umiesz gotować.
- Człowiek orkiestra - podsumował wszystko blondyn.
- Coś w tym stylu - powiedziałam nieskromnie.
- Pokażesz nam swoje zdjęcia ? - zapytał Liam.
- Ona pokazuje swoje dzieła tylko wyjątkowym ludziom - powiedział za mnie Harry.
- No, czyli my - zaśmiał się Lou.
- Jakiś ty skromny - zaśmiałam się.
           Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Jak się okazało chłopcy mieszkają w bardzo ładnej i spokojnej dzielnicy. Co do samego domu to jest na prawdę duży, ma wiele okien stanowiących znaczną część ścian i basen.
- To tak mieszkają królowie - wymsknęło mi się na co chłopcy zaczęli cicho chichotać.
- Ja nie chcę się chwalić czy coś, ale jeszcze nie widziałaś innych posiadłości - powiedział ze śmiechem Louis.
- Ten jest nasz wspólny, oprócz niego każdy ma swój osobny dom - wytłumaczył mi Liam.
- Dobrze wiedzieć.
          Gdy dostałam do rąk moje bagaże, ruszyliśmy do drzwi wejściowych. Po samym wyglądzie zewnętrznym domu, wygląd wewnętrzny nie powinien mnie dziwić. Niestety tak nie było. Z moich ust wymsknęło się ciche Wow, na co chłopcy się zaśmiali. Znajdowaliśmy się w dużym, można by żec, że w ogromnym salonie utrzymanym w biało-czarnych barwach z kolorowymi detalami. Mniej więcej na środku pokoju znajduje się duża, biała kanapa i czarny stolik. Na przeciwko nich na ścianie wisi telewizor plazmowy. Przez duże szklane drzwi jak mniemam wychodzi się do ogrodu. Zarówno salon, jak i kuchnia utrzymana w takich samych barwach jak salon, zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
- Ktoś tu mieszka oprócz was ? - zapytałam po chwili.
- Nie, dlaczego pytasz ? - zapytał Harry.
- Strasznie duży ten dom - powiedziałam z podziwem.
- To dopiero parter, jeszcze piętro, dach i piwnica - zaśmiał się.
- To oprowadzaj mnie dalej - pogoniłam go ze śmiechem.
          Tak jak poprosiłam, kontynuowano moje oprowadzanie. Udaliśmy się schodami do góry. Po chwili stanęliśmy w korytarzu pełnym drzwi. W sumie naliczyłam ich 10. Zostałam zaprowadzona do swojego nowego pokoju, umówiliśmy się, że po kolacji dalej mnie oprowadzą.
          Wchodząc do mojego pokoju zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Jednym słowem poczułam się jak w ''Dom nie do poznania''. Uchylając drzwi oniemiałam. Ściany są koloru kawowego, a podłoga jest jasna. Duże łóżko znajduje się na podwyższeniu, na które można wejść po różowych schodach w których ukryte są półki. Pod podwyższeniem znajdują się duże, wysuwane szuflady. Przed ogromnym oknem stoi białe biurko z krzesłem tego samego koloru. Obok niego, z jednej strony i z drugiej strony stoją ciekawie wyglądające szafki, w każdym bądź razie coś co wygląda jak szafka. Za sufitu nad łóżkiem zwisają białe litery tworząc napis ''Dream''. Po przeciwnej stronie stoją trzy fotele i szklany stolik, a za nimi znajduje się ogromna ilość półek różnego , złączona w jedną wielką szafę. Na ścianie, na przeciwko łóżka wisi plazmowy telewizor, oprócz niego ściana jest prawie pusta nie licząc drzwi, które jeszcze nie wiem gdzie prowadzą. Oprócz tych wszystkich rzeczy jest jeszcze cała masa poduszek i kwiatów. Można powiedzieć, że Harry zrealizował moje marzenia dotyczące wyglądu pokoju.
- Jak ci się podoba ? - zapytał Harry, który wraz z Niallem wszedł właśnie drzwiami.
- Jest boski - powiedziałam przytulając go.
- Całe szczęście, bo Hazza od pół roku tworzył ten pokój. Sam go zaprojektował i zrealizował. Kilka dni przed twoim przyjazdem chodził cały zdenerwowany, bo nie wiedział czy ci się spodoba - zaśmiał się blondyn.
- Naprawdę tyle go dla mnie robiłeś ? - zapytałam zaskoczona.
- Oczywiście - powiedział z uśmiechem - chciałem zrealizować twoje marzenie.
- Udało ci się - powiedziałam ponownie go przytulając.
- Patrzyłaś co jest za drzwiami ? - zapytał, gdy pokręciłam głową poprosił bym tam zajrzała.
          Podchodząc do nich, kątem oka zauważyłam, że się uśmiecha. Otworzyłam owe tajemnicze drzwi. Jak się okazało, za nimi znajduje się korytarz z dwoma drzwiami i schodami prowadzącymi do góry. Spojrzałam na niego pytająca, a on tylko zachęcił mnie ruchem ręki. Weszłam do drzwi po lewej stronie. Jest to duża, utrzymana w biało-czarnych kolorach łazienka. Mniej więcej na środku, przy ścianie znajduje się wielka wanna. Na przeciwko niej jest lustro i dwie umywalki wiszące poniżej niej. Z boku zauważyłam półkę jak mniemam na kosmetyki. Z uśmiechem zamknęłam drzwi i otworzyłam te na przeciwko. Za nimi ujrzałam garderobę. Na ścianie znajdowała się szafa na buty, obok ogromna ilość wieszaków, pod nimi kilkanaście pólek różnych rozmiarów. W rogu pokoju stała również biała kanapa pasująca do reszty, dwie komody i duże lustro.
- Dziękuję - powiedziałam ponownie przytulając brata.
- Piękne ujęcie - powiedział Nialla stojąc z aparatem w ręku, na co tyko wyszczerzyłam zęby i przytuliłam ich obu - za co to ?
- Tak na zapas - zaśmiałam się.
- Byłaś już na górze ? - zapytał Hazz, pokręciłam głową - w takim bądź razie najlepsze zostawiłaś na koniec.
          Po chwili wchodziliśmy już do pokoju na szycie schodów. Oniemiałam. Znajdowaliśmy się w ogromnym, utrzymanym w jasnych kolorach pokoju. Z jednej strony przy dużym oknie znajdowały się półki z książkami i parapet przerobiony na leżankę. Z drugiej strony przy prawie całkowicie oszklonych dwóch ścianach stały dwie kanapy i okrągły stolik. Mniej więcej na środku pokoju stał pięknie wykonany, biały fortepian. Na kolejnej ścianie, jakby w środku niej znajdowało się zamykane szklanymi drzwiami łóżko. Obok niego były kolejne drzwi. Nie powiem zaskoczyła mnie ilość drzwi w tym domu. Po chwili okazało się, że prowadzą one na 'taras' zrobiony na dachu. Na całej długości dwóch ścian znajdowała się drewniana ławka i stolik. Na przeciwnej ścianie zwisało z dachu, duże, wiszą łóżko.
          Oczarowana rozciągającym się z tond widokiem, usiadłam na łóżku. Po chwili obok mnie spoczął Harry.
- Dziękuję - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nie ma za co - powiedział ocierając łzy spływające po moich policzkach - kocham cię mała.
- Ja ciebie też miśku. Tak strasznie tęskniłam.
- Teraz już zawsze będziemy razem.
- Rodzeństwo z przypadku, przyjaciele z wyboru - powiedzieliśmy razem, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.

***
- Naprawdę ? - zapytał ze śmiechem Louis, gdy siedzieliśmy przy stole w kuchni i opowiadałam im razem z Harrym śmieszne historie z naszego życia, popijając przy tym herbatę.
- Tak. Pamiętam, że wtedy po raz pierwszy spadł z drzewa i przez całe lato omijał je z daleka - powiedziałam kończąc mają opowieść o bracie i jego kiepskim incydencie na drzewie.
- Ha ha ha - zaśmiał się sarkastycznie - żebym tak ja nie musiał ci wypominać twoich wypadków. 
- Już nic nie mówię - powiedziałam podnosząc ręce w geście obrony.      
- Jak to się dzieje, że wy się tak dobrze dogadujecie? - zapytał Liam.
- To samo tak wychodzi. Poza tym wspólne pasje i te tematy - wyjaśniłam mu.
- Gdybym tak ja się dogadywał z moim rodzeństwem jak wy, to świat od razu byłby piękniejszy - rozmarzył się.
- Nie przesadzaj. My się dopiero rozkręcamy - powiedziałam ze śmiechem.
         Po krótkich przemyśleniach doszłam do wniosku, że może tu wreszcie będę w pełni szczęśliwa ?
*********************************************************************************
Tak więc oto długo oczekiwany rozdział. 
W czasie oczekiwania na moje rozdziały zapraszam was na te blogi
http://niewolnicy-uczuc.blogspot.com/
http://together-forever-blog-1d.blogspot.com/
http://zycie-nie-zawsze-jest-jak-z-bajki.blogspot.com/

Jakby ktoś chciał to tu są zdjęcia pomieszczeń opisanych powyżej:

Salon.

Kuchnia.

Pokój Alex.

Łazienka Alex
Garderoba Alex
Pokój Alex, ten na górze :


Taras na dachu:
Łóżko na tarasie :

To by było na tyle. Następny rozdział postaram sie dodać niedługo :)

piątek, 21 lutego 2014

Libsten Awards:)

Zostałam nominowana do Libsten Awards przez Madeline Tomlinson ( http://zycie-nie-zawsze-jest-jak-z-bajki.blogspot.com/ ). Bardzo jej dziękuję za tę nominację.

Odpowiedzi na pytania :
1. Imię?
Karolina.

2. Motto życiowe :
Mam trzy :
Nie ważne ile razy upadasz, ważne jest, aby wstać i iść dalej, bo tylko tak można dojść do celu.
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.
Żyj tak, aby po twojej śmierci ludzie mówili, że bez ciebie jest nudno.

3. Od kiedy jesteś Directioners ?
Ojejku, od lata 2011 roku.

4. Słuchasz jakiś innych zespołów/piosenkarzy/piosenkarek oprócz 1D ?
Tak, np. Red, Metallica, Linkin Park, Ed Sheeran, Selena Gomez, The Vamp, Brad Kavanagh i wiele innych.

5. Hobby?
Słuchanie muzyki, czytanie książek i marzenie.

6. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
To co wpisałam powyżej + spotykać się z przyjaciółmi i rodziną.

7. Ile lat ?
14.

8. Co robisz w wolnym czasie ?
To pytanie już chyba było ;3

9. Jest coś lub ktoś kto poprawia ci humor, kiedy jesteś smutna ?
Ty, Sabcia, ogólnie przyjaciele i rodzina.

10. Grasz na jakiś instrumentach ?
Nerwy się liczą ?

11. Ulubiona piosenka ?
Obecnie mam 2 :
https://www.youtube.com/watch?v=MjCAsQoJFX4&list=FLk0oWitkcLlGWuVZSXGC1bA&index=50

https://www.youtube.com/watch?v=2PEG82Udb90&list=FLk0oWitkcLlGWuVZSXGC1bA&index=2

Nominuję :
http://together-forever-blog-1d.blogspot.com/
http://angel-and-devil-one-direction-blog.blogspot.com/
http://niewolnicy-uczuc.blogspot.com/

Moje pytania :
1. Jak masz na imię ?
2. Ile blogów już prowadziłaś ?
3. Ile masz lat ?
4. Od kiedy jesteś Directioners ?
5. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
6. Ulubiona piosenka 1D ?
7. Ulubiony film ?
8. Masz rodzeństwo ?
9. Ile planujesz rozdziałów na swoim blogu ?
10. Zastanawiałaś się kiedyś 'co by było gdyby.. ' ?
11. Ulubiony cytat ?




3. Cześć jestem Hope i mam wszystko w gdzieś

   CZYTASZ = KOMENTUJESZ
***  z perspektywy Alex ***

- Samolot lecący z Nowego Jorku do Londynu rozbił się. Na pokładzie znajdowało się 230 osób. Nikt nie przeżył. A teraz wiadomości sportowe... - powiedziała prezenterka.
        Z każdą chwilą słowa trafiały do mnie z coraz większą siłą. Nikt nie przeżył, nikt nie przeżył... To nie może być prawdą! Nie może. To nie możliwe. Nie. Nie. Nie. Zaraz przyjdzie ktoś kto krzyknie, że jestem w ukrytej kamerze. Ktoś mi powie, że to żart. Jeszcze tylko moment. Momencik i wszystko się wyjaśni. 
- To się nie dzieje na prawdę - powiedziałam przytulając się do zapłakanego loczka - powiedz mi, że to tylko głupi żart. 
- Chciałbym móc ci to powiedzieć, ale nie mogę - powiedział mocno mnie przytulając.
 - To tylko głupi żart, to tylko głupi żart - zaczęłam cicho powtarzać w kółko, jak wiersz którego trzeba się nauczyć na pamięć.
- Przestań! To nic nie da, to ich nam nie przywróci - powiedział cicho, gdy zaczęłam szlochać - Cii...
- Oni nie żyją. To nie możliwe - krzyknęłam patrząc na niego z niedowierzaniem - Zaraz ktoś krzyknie: '' Zostaliście wkręceni, jesteście w ukrytej kamerze!''. Zaraz zobaczysz!
- Spokojnie, krzyk w niczym nie pomoże. Chodź do działu obsługi, tam nam powiedzą coś więcej - powiedział ciągnąc mnie za rękę.
        Nasze rodzeństwo zginęło, a on mi każe być spokojną. Nie da się. To nie możliwe, że Harry nie żyje, przecież teraz miło być tak jak dawniej. Ja i on. Alex i Harry kontra reszta świata. A nie Alex, tylko Alex. To po prostu nie możliwe! On nie może mnie tu zostawić. Nie może. Bez niego nie ma mnie. Przecież mieliśmy być forever together! Zawsze razem. Co prawda jakiś czas byliśmy daleko od siebie, ale teraz miało znów być jak kiedyś. Dlaczego gdy wreszcie jest dobrze, wszystko musi się spieprzyć?! Czy to jakaś kara, za to że spóźniłam się na samolot?! Czy tracę go dlatego, że nie leciałam razem z nim ?!? Dlaczego razem nie zostaliśmy zmazani z historii tego świata ? Dlaczego nasze ciała nie mogą razem obrócić się w pył ? Dlaczego nie mogą spełnić się słowa ' razem do końca' ? Dlaczego ? 
- Wiesz co jest najgorsze ? - zapytałam, gdy szliśmy schodami do góry - Na świecie jest tylu przestępców, a tak niespodziewanie odchodzą od nas najbliższe nam osoby, które nikomu nic złego nie zrobiły - powiedziałam po czym kolejny potok łez wypłynął z moich oczu, jak źródło rzeki z góry.
- Może się jeszcze okazać, że oni jakimś cudem nie weszli do tego samolotu... - powiedział zatrzymując się.
- Czy ty słyszysz co mówisz ?!? - wybuchnęłam - krzyk w niczym nie pomoże, ale wymyślanie bajeczek też nie! Nikt nie przeżył. Nie słyszałeś? Nie wiem po co my w ogóle tam idziemy. Żeby od kolejnej osoby usłyszeć, że oni nie żyją? 
- Nie, bo nadzieja umiera ostatnia - powiedział cicho.
- Nadzieja matką głupich - prychnęłam.
- Czy ty zawsze taka jesteś ? Czy nic sobie nie robisz z tego co przed chwilą usłyszałaś ? Czy ciebie nic nie obchodzi to, że istnieje taka możliwość, że oni żyją ? - powiedział patrząc mi w oczy - Cześć jestem Hope i mam wszystko w gdzieś - dodał naśladując mój głos.
- Posłuchaj ! Nie wiesz co ja czuje, nie wiesz co ja o tym myślę, wiec z racji swojej nie mów mi jaka jestem skoro mnie nie znasz! Nic o mnie nie wiesz! Więc nie wmawiaj mi tego w co ty wierzysz!
- Przepraszam - szepnął cicho.
- To swoje 'przepraszam' możesz sobie wcisnąć ...
- Skończ! - przerwał mi - kłótnia w niczym nam nie pomoże. Nie przywróci ich nam.
- Przepraszam. Ja po prostu nie mogę pojąć, dlaczego teraz, gdy wreszcie miało być dobrze jest jeszcze gorzej ? Dlaczego to wszystko przydarza się właśnie mi ? - zapytałam wybuchając ponownie płaczem.
- Nie wiem Hope. Nie mam pojęcia - powiedział przytulając mnie.
        Gdy wylewałam kolejne hektolitry łez w koszulę loczka uświadomiłam sobie, że ja właściwie nie mam gdzie się udać. Nie mam numeru do któregokolwiek z przyjaciół Harry'ego, zresztą nawet gdybym miała nic by to nie dało, bo co ja im powiem ' Cześć jestem Alex, przyjedziecie po mnie bo Harry nie żyje i jedyną nadzieją jesteście wy' ? Nie, to odpada. Na razie zatrzymam się w jakimś hotelu, przemyślę sobie wszystko i zadecyduję co dalej. Zresztą co tu jest do myślenia ? Harry nie żyje, więc wracam do domu. Ciekawe jak mama zareaguje na tą straszną wiadomość ?
         Mama... Zaraz. Przecież ona nie wie, że spóźniła się na tamten samolot i nie wie, że poleciałam następnym. Więc ona będzie myślała, że to ja zginęłam, a nie Harry.
         Się porobiło ...
- Lepiej chodźmy po nasze bagaże - wyrwał mnie z zamyślenia głos chłopaka.
- Chodźmy - powiedziałam udając się w stronę schodów na dół.
         Zaczęłam schodzić schodek po schodku, rozmyślając co dalej muszę zrobić. Spojrzałam w stronę Harrego, bo poczułam jego wzrok spoczywający na mojej osobie. Lustrował mnie wzrokiem.
- Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytałam po chwili.
- No, bo... - przerwał na chwilę - zresztą nieważne. Patrz - wskazał w stronę chłopaków - chyba nas szukają.
- Możliwe - powiedziałam przyśpieszając, a loczek zrobił to samo.
- Tu jesteście - powiedział 'daddy' jak zwą go inni - szukaliśmy was, poszliście bez słowa - powiedział z nutą troski w głosie.
- Przepraszam. Sprawy się trochę skomplikowały - powiedział smutnym głosem loczek.
- Coś się stało ? - zapytał blondyn, który z resztą zdążył już dojść do nas.
- Oni... - zaczął loczek, nie dokończył jednak zdania, bo tak jak ja nie wytrzymał tego wszystkiego i pozwolił łzą wypłynąć na powierzchnię.
        Po chwili staliśmy wtuleni w siebie, wylewając sobie nawzajem potoki łez. Jak my sobie teraz poradzimy ? On stracił siostrę, a ja brata. Z tego co mi opowiadał był z siostrą bardzo zżyty tak jak ja z Harrym. Nawet nieco go przypomina. Mają takie same oczy, ale mój brat inaczej układa włosy.
        Nie zwróciłam kiedy chłopcy otoczyli nas, tworząc grupowego przytulasa. Gdy trochę się uspokoiliśmy, opowiedzieliśmy im to czego się dowiedzieliśmy.
- Bardzo nam przykro - powiedział brązowowłosy chłopak z szarymi oczami - naprawdę przykro - dodał patrząc na mnie szklanymi oczami. 
- Co teraz zamierzasz? - zapytał blondyn.
- Do wyjaśnienia wszystkiego zatrzymam się w hotelu, a później wracam do domu - powiedziałam usiłując opanować drżący głos - Przede wszystkim muszę być twarda. Dla Harrego.
- Twój brat nazywa się Harry ? - zapytał loczek - masz jakieś jego zdjęcie ?
- Oczywiście, ale po co ci ? - zapytałam zdezorientowana
- Chcę coś sprawdzić.
        Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zaczęłam szukać jakiegoś jego zdjęcia, nie rozumiejąc co mu to da.
- Proszę - powiedziałam pokazując mu fotografię.
- Ale to przecież ty Harry - powiedział blondyn.
****************************************************************
Na początku PRZEPRASZAM, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale po prostu miałam dużo nauki i brak weny. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej.
A i jakby ktoś chciał to to jest to zdjęcie, które Alex pokazała loczkowi :





piątek, 24 stycznia 2014

2. Widzisz tamtą muchę?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
  
*** z perspektywy Alex ***

        Usiadłam na moim miejscu w samolocie. Po chwili obok mnie pojawili się loczek i blondyn, po czym również zajęli swoje miejsce. Nie ma co, szykuje się długi lot. Oczywiście nie mam nic do nich, ale jakoś nie widzę tych 13 godzin lotu siedząc między nimi. Biorąc pod uwagę, że już zaczynają działać mi na nerwy, to nie chcę wiedzieć co będzie z godzinę czy pięć godzin. 
- Proszę usiąść na miejscach i zapiąć pasy, za chwilę startujemy - poinformowała nas stewardessa. 
        Następnie pokazały jak je zapiąć, co zrobić w razie nagłego lądowania na wodzie, jak założyć maskę tlenową, bla bla bla. Rozejrzałam się po samolocie i zauważyłam, że chłopcy tak jak ja są znużeni ich gadaniem i również ich nie słuchają. Po chwili skończyły 'prezentację' i poszły usiąść na swoich miejscach. Patrząc w okienko zauważyłam, że pozostała nam jeszcze spory kawałek do wzbicia się w powietrze. Zaraz nastąpi jeden z dwóch najstraszniejszych momentów lotu. 
        Odkąd pamiętam bałam się latać samolotem. Jak byłam mała naoglądałam się katastrof w przestworzach. Za każdym razem, gdy wsiadałam na pokład latającej maszyny przypominały mi się najstraszniejsze wypadki, uświadamiałam sobie, że właśnie nasz lot może być takim kolejnym przypadkiem. W takich momentach Harry mnie pocieszał porównując start do jazdy kolejką górską, którą tak uwielbiam. Głównie dzięki niemu niemal całkowicie przestałam się bać, został jedynie lęk przed startem i lądowaniem.
        Znudzona wyciągnęłam z siedzenia z przodu instrukcję bezpieczeństwa. Loczek i blondyn zaczęli się śmiać, więc podniosłam wzrok by zobaczyć co ich tak rozśmieszyło.
- Co ? - zapytałam ich. 
- W życiu nie widziałem, by ktokolwiek czytał te instrukcje - powiedział kędzierzawy.
- To macie szczęście, że siedzicie obok mnie - powiedziałam z uśmiechem.
- Tak ogólnie ? - zapytał  farbowany blondyn.
- Szczególnie w czasie niebezpieczeństwa - po wypowiedzeniu ostatniego słowa ponownie usłyszłam ich głośnie śmiechy. 
- Jasne - powiedział - Od razu czuję się nieprawdopodobnie bezpiecznie. Nie mogę się doczekać aż takie chucherko jak ty, metr siedemdziesiąt, wywlecze mnie stąd, gdy podczas lądowania awaryjnego stolik rąbnie mnie w głowę i pozbawi mnie przytomności. *
- Bardzo śmieszne - powiedziałam próbując zamaskować śmiech. 
        Po chwili nadszedł ten straszny moment. Gdy wzbiliśmy się w powietrze odruchowo chwyciłam loczka i blondyna za ręce. Nic na to nie powiedzieli tylko ścisnęli moje dłonie. 
- Spokojnie - powiedzieli niemal równocześnie troskliwym tonem. W zamian spróbowałam się uśmiechnąć, ale jak się domyślam dość krzywo mi to wyszło.
- Widzisz tamtą muchę? - zapytał loczek wskazując owada.
- Yhy - powiedziałam drżącym głosem.
- Pasażer na gapę - kontynuował blondi.
- Ciekawe czy ona wie, że za parę godzin będzie na innym kontynencie? - kontynuował jego myśl kędzierzawy.
- Pewnie nie wie ile kilometrów przeleci w tym czasie.
- Pewnie nie - odpowiedziałam im.
- Spójrz tylko na nią. Męczy się i lata w kółko, zamiast usiąść koło nas i pogawędzić z nami, a tak to się niepotrzebnie męczy - zaśmiał się niebieskooki.
- Nie wie co traci - odparłam zwięźle.
- Lata w kółko i w kółko. Że też jej się to nie nudzi.
- Nudzi jak nudzi, ale weź pod uwagę jej rozmiary i szybkość poruszania się. Takie małe a tak silne - powiedziałam, a oni przyznali mi rację - Ej, a tak w ogóle to czemu my o tym gadamy ?
- Bo przynajmniej nie zwróciłaś uwagi, na to że lecimy już na stabilnej wysokości - powiedział z uśmiechem loczek.
        Miał rację. Dzięki temu, że mnie zagadali pierwszym lepszy tematem zapomniałam zupełnie, o tym że wzbijamy się w powietrze. Nie mogę się doczekać, aż opowiem o tym mamie i Harry'emu! Pierwszy raz lecę samolotem i nie obawiam się startu! Przemknęła mi myśl, że może ten lot nie będzie aż taki straszny ? Jak na razie zapowiada się dość dobrze.

***

        Lot trwa już trzy godziny. W tym czasie zdążyłam przesłuchać moją całą playlistę na telefonie oraz jeszcze raz zapoznać się z instrukcją. Próbowałam zasnąć, ale mi się nie udało. Chłopaki nie mieli z tym problemu, śpią w najlepsze. Zanim blondyn zasnął, bo loczek odleciał zaraz po rozmowie o musze, trochę sobie porozmawialiśmy, dorysowaliśmy oczkowi monobrew, wąsy i brodę. Opowiedział mi conieco o sobie, o miejscowości, z której pochodzi, o mieszkaniu z czwórką facetów. Ja również trochę mu o sobie opowiedziałam, oczywiście nie powiedziałam mu jak mam naprawdę na imię i kto jest moim bratem, ale opowiedziałam mu o rodzinnej miejscowości, jak się okazało z tego samego miasta pochodzi loczek, opowiedziałam mu o moich przyjaciołach, pokazałam moje fotografie, warto dodać, że skończyłam liceum pod kątem fotograficznym. Powiedział, że moje zdjęcia są niesamowite, i że kiedyś muszę im zrobić sesję. Po chwili namysłu, zgodziłam. To może to być ciekawe doświadczenie. 
        Teraz, gdy on również zasnął nie mam co robić. Zaczęłam rozglądać się po samolocie. Przed nami siedzi prawdopodobnie starsze małżeństwo i jakaś dziewczyna. Za nami mały chłopiec tulił się do mamy bądź siostry. Otworzył jedno oko i spojrzał na mnie, po czy się uśmiechnął. Odwzajemniłam to po czym przeniosłam wzrok na loczka, który oparł głowę o moje ramie. Mówiąc, ze nie wygląda uroczo, skłamałabym. Wyciągnęłam z kieszeni jeansów telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Pstryknęłam również fotkę blondasowi oraz reszcie chłopaków.
- Ej loczek - powiedziałam trącając go w ramie.
- Co jest ? - zapytał sennym głosem.
- Miażdżysz mi rękę - powiedziałam wskazując na miejsce gdzie ma głowę.
- Sorki - mówiąc to podniósł głowę. 
        Znów zasnął. Rany, oni ie mają innego zajęcia niż spanie ? Z nudów wyciągnęłam z kieszeni telefon. Spojrzałam na tapetę. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Na zdjęciu widnieje ja i Oliwia.
        Przyjaźnimy się odkąd przyjechałam do Nowego Jorku. Do naszej ekipy należy również Dawid. Razem stanowimy trzech muszkieterów. Bardzo mi pomogli w trudnym dla mnie czasie po rozwodzie rodziców. Bez nich bym sobie tak dobrze nie poradziła. Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że pierwszego dnia w szkole byli tacy denerwujący, gdyby tacy nie byli kto wie czy teraz byśmy się przyjaźnili. Stali się dla mnie rodziną, Dawid zastąpił mi Harrego, a Oliwia stała się moją siostrą.
- Ładne zdjęcie - głos loczka wyrwał mnie z zamyślenia.
- Em dzięki - powiedziałam.
- Kto to ? - zapytał wskazując blondynkę.
- Oliwia. Moja najlepsza przyjaciółka.
- Kto wam zrobił to zdjęcie ? - zapytał ponownie.
- Dawid, mój przyjaciel.
- Opowiedz mi o nich ?
- Nie - odparłam mu krótko, co zbiło go z tropu. Przez chwilę lustrował mnie wzrokiem, po czym powiedział z wyrzutem - Dlaczego ty ze wszystkiego robisz tajemnicę, co? Dlaczego nie chcesz nic o sobie powiedzieć? Dlaczego mimo tego, że my staramy się być wobec ciebie mili ty to nam utrudniasz?
- Taki charakter. Bywa - powiedziałam, na co on zrobił się czerwony ze złości.
- Próbuję cię rozgryźć. Próbuję się domyślić dlaczego robisz z wszystkiego tajemnicę. Próbuję być miły, ale te ciągłe tajemnice zaczynają mnie denerwować.
- Wiesz dlaczego nie chcę o tym mówić ? Bo nie chcę rozpamiętywać przeszłości. Teraz wiesz czemu ?
- Co takiego złego jest w twojej przeszłości, że nie chcesz o tym rozmawiać? - zapytał łagodnym głosem.
- Jak miałam 14 lat to moi rodzice rozwiedli się...
- Nie wiedziałem - powiedział przerywając mi.
- To nie wszystko. Po rozwodzie ja z mamą przeniosłam się do Nowego Jorku, a mój brat z tatą do Londynu. Od tamtego czasu widzieliśmy się zaledwie raz - rok po przeprowadzce. Wiesz jak to jest dorastać bez bliźniaka, który był twoim jedynym przyjacielem. Był jedyną osobą, która mnie rozumiała i której tak na prawdę ufałam. Widać jednak, że ja dla niego nie znaczyłam tyle co on dla mnie, rozmawialiśmy tylko parę razy dosłownie po kilka minut. On znalazł sobie nowych kumpli, ja również, ale mimo wszystko nikt nie był w stanie mi go zastąpić. Teraz już wiesz dlaczego nic wam o nim nie powiedziałam ?
- Tak. Przepraszam - powiedział ze skruchą w głosie.
- Spoko.
- Mam jeszcze jedno pytanie.On zawsze taki był ?
- Zanim się wyprowadził był zupełnie inny. Byliśmy nie tylko bliźniakami, ale również przyjaciółmi. ''Rodzeństwo z przypadku, przyjaciele z wyboru''. Był niesamowity. Dusza towarzystwa. Umiał słuchać jak nikt inny, zawsze wiedział co powiedzieć, a czego unikać. Pamiętam jak razem śpiewaliśmy. Uwielbiał to robić i był w tym naprawdę świetny. Pisaliśmy piosenki i wymyślaliśmy do nich układy taneczne, ale nigdy ich nikomu nie pokazaliśmy. To był nasz mały sekret. Jednym słowem był niesamowity. Martwię się, że po mojej przeprowadzce do niego nie będzie tak jak kiedyś.  
- Po tym co właśnie powiedziałaś zastanawiam się, czemu o tobie zapomniał ?
- Nie mam pojęcia. Ja opowiedziałam o bracie, to ty opowiedz o swojej siostrze.
- Okey. Po rozwodzie rodziców przeprowadziłem się z tatą do Londynu. Ona została przeniosła się z mamą do Nowego Jorku. Rzadko rozmawiamy. Bardzo za nią tęsknię. Zawsze była roześmiana, tryskała pozytywną energią. Miała piękny głos, często razem śpiewaliśmy. Była cudowna, wrażliwa. Uwielbiała oglądać dramaty. Niestety nasz kontakt się urwał, więc zaproponowałem mamie by zamieszkała ze mną. Powiedziała, że z nią porozmawia i jak widzisz udało się.
- To co, teraz czekasz na happy end ? - zapytałam z uśmiechem.
- Zgadza się.

***
        Za trzy godziny powinniśmy lądować. Tak twierdzi stewardessa. Cały ten czas przegadałam z loczkiem. Dowiedzieliśmy się dość sporo o sobie. Powiedział, że śpiewa w zespole, nie zdradził mi nazwy, opowiedział trochę o chłopakach. Ja w zamian poraczyłam go informacjami o Oliwi i Dawidzie. Pokazałam mu parę moich zdjęć. Tak jak blondyn był zachwycony. Zrobiło mi się miło, bo w końcu obce osoby powiedziały, że jestem niesamowitym fotografem! To fajne uczucie. 
- Widzisz te chmury ? - zapytałam wskazując za okienko.
- Trudno nie zauważyć - powiedział ze śmiechem.
- To cumulusy. Wiedziałeś ?
- Z pewnością powinienem.
- Te są najfajniejsze.
- Jak to ?
- Ponieważ wyglądają tak, jak powinny wyglądać chmury, tak jak na dziecięcych rysunkach. I to jest fajne, wiesz? Przecież słońce nigdy nie wygląda tak jak na rysunku.
- Jak koło ze szprychami ?
- Dokładnie. A moja rodzina z całą pewnością nigdy nie wyglądała tak, jak ją rysowałam.
- Kółko i kreski ?
- Bez przesady. Doceń mnie trochę. mieli też dłonie i stopy.
- Przypominające skarpety i rękawiczki ?
- Nie sądzisz, że to urocze gdy występuje takie podobieństwo ? - kiwnął głową z uśmiechem - Cumulusy. Najfajniejsze chmury pod słońcem* - powiedziałam ziewając.
- Zdrzemnij się - powiedział.
- Okey - powiedziałam rozsiadając się wygodnie.
***
- Hope, wstawaj - usłyszałam nad uchem.
- Jeszcze 5 minut - powiedziałam zakrywając uszy.
- Ej, wylądowaliśmy - powiedział blondyn.
- Już ? - zapytałam energicznie podnosząc głowę.
- Tak, bież torebkę i wychodzimy.
- Okey.
        W ciszy opuściliśmy pokład samolotu i udaliśmy się do autobusu mającego podwieść nas do wejścia na lotnisko. Po opuszczeniu pojazdu poszliśmy do miejsca gdzie mamy odebrać nasze walizki. Ja jako pierwsza otrzymałam swój bagaż, nieco później dołączył do mnie loczek. Czekając na innych zaczęliśmy oglądać wiadomości wyświetlane na ekranie ogromnego telewizora wiszącego na ścianie. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto 2 rozdział. Co myślicie o nim ? Wolicie żeby zdjęcia pojawiały się w trakcie rozdziałów, czy wolicie bym dodawała je pod rozdziałami czy coś ? W zakładce Bohaterowie znajdują się zdjęcia i krótki opis Oliwi i Dawida ;)



sobota, 18 stycznia 2014

1. Wiesz co to jest ochrona danych osobowych ?

* z perspektywy Alex *

- Pani sobie żartuje ?! - zapytałam kobietę, która stała przy odprawie biletowej.
- Bardzo mi przykro, ale nie mogę nic na to poradzić. Spóźniła się pani - powiedziała niewzruszonym głosem.
- Samolot przecież jeszcze nie odleciał.
- Nie, ale nie mogę już nikogo wpuścić.
- Proszę pani, ja muszę polecieć tym samolotem! - powiedziałam do niej podniesionym głosem. 
        Spóźniłam się na samolot, który nadal stoi na pasie startowym, a jakaś baba mi mówi, że nie mogę do niego wsiąść. Matka mnie zabije! Obiecałam bratu, że polecę tym samolotem. Co za porażka.
- Niech pani poczeka! Jeszcze my! - usłyszałyśmy krzyki dobiegające zza naszych pleców.
        W naszą stronę bieli jacyś chłopcy, dokładnie tak ja kilka minut temu. Oni jeszcze nie wiedzą, że również nie polecą tym samolotem.
- Przykro mi, ale samolot właśnie odleciał - powiedziała tak samo obojętnym tonem.
- Ale pani nie rozumie, my musimy nim polecieć! - zaczął się z nią kłócić jeden z nich.
- Tak jak już mówiłam tej pani - wskazała na mnie - nie możecie nim polecieć, ponieważ już wystartował.
- Kiedy w takim bądź razie poleci kolejny ? - zapytał inny chłopak.
- Za 3 godziny. Zarezerwować bilety? - zapytała podchodząc do biurka.
- Tak - odparłam oschle i ruszyłam w stronę siedzeń.
        I tak oto utknęłam na lotnisku. Genialnie! Nie mam nic do picia i jedzenia. Nie mam kompletnego pojęcia jak skontaktować się z bratem. Świetnie! Po prostu genialnie! Chciałam się spóźnić i proszę. Moje głupie modły zostały wysłuchane. 
        Wkużona wyciągnęłam z kieszeni jeansów telefon, po czym go wyłączyłam. Co ja będę robić przez ten czas? Rozejrzałam się dookoła. Sklep, sklep, kiosk, restauracja i jeszcze kolejna, ci spóźnieni idący w moją stronę. Aby uniknąć spotkania z nimi, udałam się do kiosku. Zdecydowałam się kupić gazetę plotkarską, batonik i butelkę wody. Po zapłaceniu, włożyłam moje mini zakupy do torebki. Wychodząc ze sklepu niemal nie wpadłam na spóźnialskich. Zmierzyłam ich wzrokiem i ruszyłam przed siebie. 
        Nie wiedząc co dalej  ze sobą począć weszłam do pierwszej lepszej restauracji i zamówiłam sobie ciepły posiłek. Kazano mi usiąść i poczekać, tak też zrobiłam. Po chwili koło mnie pojawili się spóźnialscy.
- Czy wy mnie śledzicie ? - zapytałam po raz kolejny lustrując ich wzrokiem.
- Niee - powiedział przeciągając ostatnią literę brunet.
- Czego więc chcecie ? - zapytałam nie rozumiejąc po co się tu zjawili.
- Możemy się dosiąść ? - zapytał lokaty brunet.
- Nie. - odparłam krótko.
        Oni jednak puścili to koło uszu i wpakowali mi się do stolika. 
- Jesteście głusi ? - zapytałam - Powiedziałam, że nie chcę abyście tu siadali.
- Wiemy. I co ? - odparł chamsko mulat.
- Naruszacie moją przestrzeń osobistą.
        Cofam to co wcześniej powiedziałam. Nic nie robinie jest lepsze niż siedzenie z bandą kompletnie nie znanych mi chłopaków, ktuży jakby tego było mało są głusi i namolni.
- Jestem... - odezwał się jeden, ale nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
- Nie obchodzi mnie to.
- A ty jesteś ? - zapytał jeden.
- Wiesz co to jest ochrona danych osobowych ? - zapytałam,  na co oni się zaśmiali - Miło było was poznać ale możecie już sobie iść.
- Zostaniemy. Dotrzymamy ci towarzystwa - powiedział z uśmiechem blondyn.
- A czy ja wyglądam na kogoś kto potrzebuje towarzystwa ? - zapytałam z sarkazmem.
- Tak ? - zapytał niepewnie blondyn.
- Nie! Idźcie sobie - powiedziałam błagalnym tonem, a oni pokręcili głową.
        Nie mając innego wyjścia, zabrałam swój bagaż i przesiadłam się na krzesło przy ladzie. Co za namolni kolesie! Jak ja takich osób nie cierpię. Po chwili pojawił się kelner z moim zamówieniem. Ładnie mu podziękowałam i zaczęłam jeść moje spaghetti. Rozejrzałam się po restauracji. Jest urządzona bardzo przytulnie. Utrzymana w czerwono brązowej tonacji. Przyznam się, że przypadła mi do gustu. 
        
        Siedzę między kichającym dzieckiem, a panią rozmawiającą sama ze sobą. Po tym jak ulotniłam się z restauracji usiadłam z powrotem na niewygodnych siedzeniach w sali odlotów. Nie mogąc dłużej wytrzymać poszłam do łazienki. Poprawiłam włosy, pomalowałam rzęsy i wyszłam. Tym razem usiadłam w innym miejscu.
        Rozejrzałam się po sali. Ci wszyscy ludzie lecą do pracy, na odpoczynek bądź do bliskich sobie osób. A ja właściwie po co tam lecę ? Jakie są stosunki między mną, a bratem ? Sama tego nie wiem. Nie widzieliśmy się od 3 lat, czyli od X-Factora. Nie wiem jak wygląda, czym się interesuje, co robi w wolnych chwilach ... Teoretycznie moja wiedza opiera się na tym co usłyszę od niego podczas naszych kilkuminutowych rozmów. Obawiam się, że nie uda nam się uzyskać naszych dawnych stosunków. Boje się, że on nie będzie miał dla mnie czasu. Znajdę tam przyjaciół ? Nikt tego nie wie...
        Swoją drogą nie wiem w jakiej dzielnicy mieszka. Czy będę miała osobny pokój czy np. z nim ? Nie wiem nawet czy on chce bym z nim zamieszkała. Z każdą chwilą nasuwa mi się coraz więcej pytań, na które nie znam odpowiedzi.
- Ehm - usłyszałam, podniosłam głowę i ujrzałam chłopaków z restauracji.
- Hm ?
- Przepraszamy za nasze wcześniejsze zachowanie, byliśmy trochę nachalni - powiedział blondyn.
- Ja też przepraszam, nie powinnam tak reagować - powiedziałam, choć nie do końca było to prawdą.
- Możemy się dosiąść ? - zapytał brązowooki brunet.
- Tak - odpowiedziałam dość niechętnie.
        Mimo tego, że mnie przeprosili to moje pierwsze wrażenie o  nich nie jest najlepsze. Może jednak nie są tacy źli jak myślałam ? Warto się przekonać. Raz kozie śmierć.
- Też się spóźniliście na samolot ? - zapytałam po chwili ciszy.
- Tak, na dwa poprzednie również - powiedział z uśmiechem niebieskooki brunet.
- Serio ? Trzeba mieć niezwykłe zdolności by się spóźnić na tyle lotów - zaśmiałam się.
- Po pierwszym spóźnieniu uznaliśmy, że nie ma co tu siedzieć i pojechaliśmy do domu - zaczął lokaty - przez co spóźniliśmy się na kolejny samolot, bo nie zdążyliśmy wrócić. Potem by się na następny nie spóźnić poszliśmy do kawiarni, gdy się zorientowaliśmy, że za kilka minut samolot odlatuje, gdy dotarliśmy znów było na późno - powiedział - obyśmy się tylko na następny nie spóźnili - dodał po chwili.
- No to mieliście niezłego pecha - podsumowałam jego wypowiedź.
- Biorąc pod uwagę fakt, że poprzednim samolotem leci moja siostra, ja mam na nią czekać na lotnisku, a na dodatek myśli, że lecę tym samym samolotem co ona,  to tak. Mamy wielkiego pecha. Ona nie wie gdzie mieszkam - powiedział loczek.
- To faktycznie kiepska sprawa.
- A ty czemu się spóźniłaś ? - zapytał blondyn.
- Zapomniałam w domu książkę i musiałyśmy się wrócić, jak przyjechałyśmy to było już za późno. Jakby tego było mało to mój brat myśli, że lecę tym samym samolotem co on, czyli tym, na który się spóźniłam - powiedziałam, a oni się zaśmiali.
- No to jesteśmy w tej samej sytuacji - powiedział ze śmiechem loczek.
- Jak widać.
- Jak masz na imię ? - zapytał blondyn.
- Możesz mówić mi Hope - powiedziałam.
- Wnioskuje, że to nie jest twoje imię, ale okey. Dlaczego akurat Hope ? - zapytał ponownie.
- Pierwszego dnia w nowej szkole poznałam dwie osoby, które były troszkę denerwujące - zaczęłam im tłumaczyć - po zakończeniu zajęć powiedzieli, że zobaczymy się jutro rano, odpowiedziałam im, że mam nadzieje, że to nie nastąpi. Od tamtego czasu mówią na mnie Hope.
- Podasz nam prawdziwe imię ? - zapytał ponownie blondyn.
- Nie ?
- Nazwisko? - zapytał z nadzieją.
- Po tacie - powiedziałam.
- Wiek ? - ponowił próbę wyciągnięcia ze mnie informacji.
- Co roku inny.
- Jak ma na imię twój brat ?
- Czy ty zawsze zadajesz tyle pytań ? - zapytałam - Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopnień do piekła ?
- Sorki, nie chciałem być nachalny - przeprosił grzecznie niebieskooki.
        Nic mu nie odpowiedziałam. Chyba zczaił, że nie wyciągnie ode mnie zbyt wielu informacji. Nie chcę im mówić tych rzeczy, bo chcę by polubili mnie za to kim jestem, a nie za to, że mam sławnego brata. Poznając nowe osoby często słyszę ' Harry Styles to twój brat ? Poprosisz go by mnie zaobserwował na twitterze ?'. Ludzie wykorzystują znajomość ze mną do własnych celów, ale ja chcę by lubili mnie za to jaka jestem, a nie za to kogo mam w rodzinie. Dlatego wolę przedstawiać się jako Hope, bo wtedy nawiązując nowe znajomości mam tak jakby mam czystą kartę.
- Uczestników lotu Nowy Jork - Londyn zapraszamy do odprawy biletowej - usłyszeliśmy głos w głośniku.
- Chodźcie, bo się spóźnimy - powiedziałam do chłopaków wstając z miejsca.
        Zgodnie ruszyliśmy do odprawy.
- Jaki masz numer siedzenia ? - zapytał loczek, gdy staliśmy w kolejce do kontroli.
- 10B, a wy ? - zapytałam.
- Yey. Siedzisz między mną, a Harrym - powiedział z zapałem blondynek.
- Za jakie grzechy?!? - zapytałam kierując słowa w stronę nieba.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak oto po wielu trudach i cierpieniach pojawił się 1 rozdział. Mi osobiście wydaje się nudny, bo to dopiero wprowadzenie. Ale opinię pozostawiam wam <3

sobota, 11 stycznia 2014

The Versetile Blogger Awards

Zasady nominacji:

- Musisz podziękować blogowi, który Cię nominował
- Następnie poinformować czytelników bloga. informuję was kochani czytelnicy, że dostałam
 nominację do The Versetile Blogger Awards
- Później ujawnić o sobie 7 faktów o sobie.
- Potem wypisać 11 blogów, które czytasz i twoim zdaniem zasługują na nominacje i poinformować ich o tym.

Jak widać zostałam nominowana do "The Versetil Blogger Awards". Za nominację bardzo dziękuję, jestem pozytywnie zaskoczona.

7 faktów o mnie :
1. Mam na imię Karolina.
2. Mam 14 at.
3. To mój 3 blog.
4. Wierzę w przyjaźń damsko-męską, jestem tego żywym przykładem.
5. Lubię czytać książki.
6. W szkole idzie mi dobrze każdy przedmiot.
7. Noszę soczewki.

Blogi nominowane:

środa, 1 stycznia 2014

Hej :)

Hej xx
To jest mój kolejny blog. Wiem, że nie piszę idealnie, ale się staram i mam nadzieję, że to docenicie.
Prolog już się pojawił więc zapraszam :)

Prolog - ''Cztery minuty''

Cztery minuty to z pozoru tak nie wiele. Niby nic nie znaczący czas, a jednak.
Gdybym spakowała tą głupią książkę od razu, nie było by problemu. Gdybym ją spakowała nie musiałabym słuchać teraz kazania mojej mamy na temat pakowania rzeczy, bo ''przecież możemy się spóźnić, samolot na ciebie nie poczeka''. Trudno.
Dzisiaj mam samolot do Londynu. Do mojego brata - bliźniaka. Mimo, że ja wcale nie chcę do niego lecieć! Nie obchodzi mnie czy się spóźnimy czy nie, chociaż spóźnienie jest mi całkiem na rękę.
Mój brat, wielka gwiazda muzyki pop. Mój kochany braciszek, którego nie widziałam od kilku lat. Zaraz po ukończeniu 14 lat zamieszkał z tatą i jego dziewczyną w Londynie. Przez cały ten czas utrzymywaliśmy dobry kontakt.
Mimo wszystko nie chcę zamieszkać z nim i jego kumplami z zespołu. Nie chcę zaczynać wszystkiego od nowa. Nie chcę zostawiać moich przyjaciół. Nie chcę zostawiać mamy. Nie chcę lecieć do innego kraju gdzie będę sama. Może sama nie do końca, bo mam jeszcze brata, ale on ma swój świat do którego ja nie pasuję.
Wyjście z auta - kolejna kłótnia z mamą. Nie ma co, piękne rozstanie z rodzicielką. Później już tylko bieg do odprawy bagażowej i szybkie przedostanie się do odprawy biletowej. Następnie tylko szok, radość i zaskoczenie - spóźniłam się na samolot. Cztery minuty.
Cztery minuty - nadal to tak niewiele ?
----------------------------------------------------------------------------------------------------
 Czy cztery minuty są w stanie zmienić wasze życie? Otóż wyobraźcie sobie, że tak. Wiem, że to nieprawdopodobne, ale ta krótka chwila jest zwrotem w życiu, początkiem, a zarazem końcem. Możecie się spóźnić lub być trochę szybciej, a wszystko się zmieni. Przeznaczenie czy zwykły przypadek...